piątek, 30 marca 2012

29.03.2012 Monitoring Dzięcioła Trójpalczastego Cz. I

Patrząc na prognozy pogody ostatni dzień z dzięciołami w tej serii.... Gorce będą zrealizowane na dniach ;)

Beskid żywiecki
Zapowiadał się deszcz, śnieg, wiatr... więc trzeba było trafić w takie okienko pogodowe co też udało się idealnie! Wyruszyłem z przyczepy na ostatnią powierzchnię w Soblówce. Ptaki śpiewały, wiatr lekko wiał, a deszcz o dziwo jeszcze nie padał. Kolejne skontrolowane punkty owocujące dzięciołami trójpaczastymi i dużymi, sarny które nie uciekały na mój widok kiedy przechodziłem parę metrów od nich...  Przyjemne zakończenie męczącego przez warunki pogodowe wyjazdu.

Sarny przy szlaku
Część powierzchni była bez śniegu, część zaś... wymagała rakiet dla wygody własnej. Mimo że w mojej wyobraźni kontrola ta miała być trudna i męcząca udało się zrealizować ja w 4 godzinnym czasie. I bardzo dobrze się stało, bo dosłownie parę minut po powrocie do przyczepy nastał rzęsisty deszcz ze śniegiem który nie odpuszczał do momentu wyjechania z Beskidu.

Ogólnie kontrolę uznaje za udaną, mimo mniejszej niż w zeszłym roku ilości dzięciołów. Powierzchnie Gorczańskie będą prezentem na Święta Wielkanocne ;) a co!

środa, 28 marca 2012

28.03.2012 Monitoring Dzięcioła Trójpalczastego Cz. I

Zostały 3 powierzchnie w Beskidzie Żywieckim i 2 w Gorcach... czyli połowa, chociaż w tej serii jest plan skompletować Żywiecki...

Zręby zupełne
Na kolejny ogień poszła góra Praszywka, chociaż ja ją tam zawsze nazywam Parszywka bo i parszywa jest... Wystartowałem tradycyjnie tuż po wschodzie słońca. Powitały mnie roztopy, orzeł przedni, dwa kruki, dzięcioły czarne, oraz liczne albo nawet bardzo liczne ślady aktywności jarząbka. Miał to być lekki, radosny, łatwy spacer i szybka powierzchnia. Niestety natura spłatała mi figla. Na północnym stoku po którym robiłem podejście zalegało sporo śniegu i droga ku szczytowi była drogą przez mękę, a jak na złość rakiety zostały w przyczepie. Pozostało zagryźć zęby i ruszyć dalej.

Martwy las
Kolejne punkty wabienia przynosiły kolejne spotkania z dzięciołami czarnymi i trójpalczastym. Warto powiedzieć że góra ta znacznie zmieniła się na przestrzeni ostatniego roku. Powstał ogromny zrąb na północnym zboczu, a cały szczyt góry (świerczyny) obumarły i w znacznej mierze zostały już pocięte przez leśników. Gdyby nie GPS i track z zeszłego roku momentami bardzo bym się zastanawiał czy to na pewno ta sama góra po której już parę razy wędrowałem... Ostatecznie po 4 godzinach zmęczony i z przemoczonymi butami udało się zakończyć tą kontrolę...


Trójpalczak
Z przyczepą szybki przejazd do Soblówki i tam od razu na powierzchnię. Krótka, lekka, spacerowa i taką też się okazała. Kilka napotkanych saren, dzięcioł trójpalczasty, dzięcioł duży i kolejne zabiegi gospodarcze w lasach budzące moje zdziwienie. Po kolejnych 4 godzinach udało się zakończyć kontrolę. Przyszła chwila relaksu i snu by kolejnego dnia przejść się w kierunku Rycerzowej...

wtorek, 27 marca 2012

Monitoring Dzięcioła Trójpalczastego Cz. I / 27.03.2012

Zmęczenie lekko narasta... mimo chodzenia spać koło 22, a wstawania o 6.00 to jednak przyczepa, brak prądu, ciepłej bieżącej wody lekko dają w kość. Ale mimo wszystko pogoda pomaga i nie jest tak źle jakby mogło być ;) Mamy wszak gaz, kuchenkę, lodówkę z funkcją zamrażarki a nawet oświetlenie ledowe ;)

Wtorkowy dzień był inny... z samego rana pożegnałem się z Olą która towarzyszyła mi przez te 4 dni a sam powędrowałem na w moim odczuciu najtrudniejszą i najdłuższą powierzchnię. Wyjście na Małą Raczę, potem szlakiem granicznym, pętla dookoła polany Śrubita, ponownie granicznym pod Bugaj zejście na dół, wyjście na Kołyskę i zejście do doliny z przyczepą... 20km ostrego wędrowania w śniegu.


Rozpoczęło się dynamicznie - ostre podejście w kierunku Małej Rawki przebiegło nadzwyczaj sprawnie, a i dzięcioły na punktach kontrolnych były skore do współpracy - zarówno białogrzbiete jak i trójpalczaste. Odniosłem wrażenie że podejście to udało mi się pokonać w lepszej kondycji niż w zeszłym roku gdy nie było śniegu! Po chwili stanąłem na szczycie gdzie roztaczał się piękny widok po dalekie partie Beskidów czy Fatrę na Słowacji. Mimo absolutnie cichego wędrowania nie udało się nadal nigdzie napotkać głuszca mimo odnajdowania jego odchodów przy kolejnych polanach.


Podczas wędrówki kilkakrotnie napotykałem tropy rysia, jednak żadne nie były bardzo świeże. Tego dnia dało się też słyszeć dzięcioły czarne które przez wcześniejsze dni pozostawały absolutnie nieaktywne. Część dnia trzeba było pokonać na rakietach, gdyż śnieg był rozmoknięty i każdy krok owocował zapadaniem się za kolano. 


Tuż przed końcem dnia serce mi zamarło w piersi... oddech wstrzymał się na minutę... 

Wyszedłem na szczyt Kołyski i zamierzam rozpocząć zejście do doliny, kiedy nagle widzę kątem oka, że coś nisko, acz niezbyt szybko przemknęło za kłodą drzewa. Było szare, niezbyt wysokie... zatrzymałem się mając w pamięci tropy rysia oraz myślenie życzeniowe. Z mojego miejsca widziałem tylko kawałek grzbietu, oraz ciemny, krótki ogon... pierwsza rzecz - zdjęcie dokumentacyjne, by był dowód na wypadek gdyby to był ON, później zdjęcie przez lornetkę... (zamieszczone tutaj obok). Zwierz nie uciekał... po chwili wahania dalej ze wstrzymaną akcją serca postąpiłem do krok do przodu i zaniemówiłem... przed sobą, ujrzałem na śniegu, przyczajonego i gotowego do skoku, aczkolwiek nieświadomego mojej obecności ... zająca.

Po chwili rozpocząłem zejście do doliny i powrót do przyczepy...

poniedziałek, 26 marca 2012

Monitoring Dzięcioła Trójpalczastego Cz. I / 26.03.2012

Poniedziałek... niektórzy mówią że nie lubią poniedziałków, nasz rozpoczął się wyśmienicie :)

Jeszcze przed świtem zmieniliśmy naszą lokalizację - 60km dalej na zachód w rejon Rycerki Górnej.
W planie na ten dzień - jedna długa pętla - w kierunku schroniska na Rycerzowej, a potem niebieskim szlakiem na Przegibek, przełajowo do drogi i w dół... Zapowiadało się bardzo łatwo :)

Początek powierzchni to odśnieżona, lekko oblodzona droga. Po przejściu około jednego kilometra złudzenia zaczęły zanikać. Drogę stanowiły ponownie koleiny po ciągniku zrywkowym które też skończyły się znacznie szybciej niż tego oczekiwaliśmy. Pozostało przedzierać się przez ciężki mokry śnieg. Kolejne powierzchnie w chłodzie i bez dzięciołów nie poprawiały samopoczucia.

Rozpoczęło się podejście - miejscami śnieg był na tyle twardy że dało się iść, miejscami zaś...cóż...
przebijanie się pod górę nie stanowiło wielkiej przyjemności. Nadzieję natomiast napędzał fakt, że nieopodal mieliśmy wejść na dość popularny szlak turystyczny i  tam warunki miały być lepsze. Nie były. Jedyne co się poprawiło to wysokość słońca nad horyzontem która dopingowała nas do radośniejszego wędrowania. W końcu udało się stwierdzić pojedyncze dzięcioły, jednak ich liczebność była znacznie poniżej zeszłorocznych stwierdzeń. Powyżej oczekiwań była natomiast ilość śniegu która wynosiła co najmniej jeden metr...

Po dotarciu na Przegibek nasze serca rozradowały widoki, a ciepły posiłek i zimne piwko w schronisku zdecydowanie podniosły morale. Zejście w dół odbyło się bez większych trudności. Wpierw na przełaj, a potem po nieodśnieżonej drodze by w końcu dotrzeć do punktu początkowego.

Po chwili relaksu przejechaliśmy do Rycerki Górnej Kolonii. Parking okazał się odśnieżony i był on naszym stanowiskiem na kolejne 2 noce.

Tego dnia jak i kilku kolejnych nie mogłem wyjść z podziwu dla stylu prowadzenia gospodarki leśnej w żywieckich lasach, zręby zupełne, buk bez górnej odsłony, jednowiekowe monokultury jodłowe, cięcia w obszarach źródliskowych... dziwny ten świat.

niedziela, 25 marca 2012

Monitoring Dzięcioła Trójpalczastego Cz. I / 25.03.2012

Pierwszy dzień właściwego monitoringu. 

Żeby metodyce stało się zadość wczesnoranne przebiegnięcie powierzchni z dnia wczorajszego tym razem z wabieniem. Niestety dzięcioły dalej nie chciały współpracować, natomiast w godzinach południowych ruszyliśmy na drugą powierzchnię położoną po drugiej stronie góry - od strony Sopotni Małej k. Romanki...

Tu pierwsza niespodzianka bo została wykonana nowa droga na znacznej części pętli. Usprawniła ona znacznie marsz miała jednak także negatywny wpływ na jakość powierzchni. W  zeszłym roku na tym odcinku drogi udało się napotkać tropy niedźwiedzia, tym razem zaś jakość drogi i brak śniegu uniemożliwiły poszukiwania jakichkolwiek śladów.  

Kolejne punkty wabienia, kolejne niespełnione nadzieje, aż w końcu - w połowie pętli udało się zaobserwować dzięcioła dużego a chwilę później poszukiwanego przez nas dzięcioła trójpalczastego. Obserwacja nastąpiła po wabieniu, a osobnik podleciał na prawdę blisko. W tym samym zaś czasie na niebie krążył orzeł przedni przepędzany przez myszołowa. Po przejściu kilkudziesięciu metrów napotkaliśmy małe stado saren by na kolejnym punkcie stwierdzić występowanie kolejnego trójpalczaka. Powierzchnia zapowiadała się nieciekawie a rozkręciła się na dobre :)

Końcówka powierzchni przebiegała ponownie przez kopny śnieg który wyraźnie dał się w kość przemaczając buty i tym samym skłaniając do decyzji - następny dzień - kalosze! W ciągu przejścia całej pętli towarzyszyły nam piękne widoki na pasmo Baraniej Góry.

sobota, 24 marca 2012

Monitoring Dzięcioła Trójpalczastego Cz. I / 24.03.2012

Niestety warunki nie stwarzały możliwości pisania raportu na bieżąco, więc... dziś troszkę zaległych się pojawi z datami wstecznymi :)

Noc spędziliśmy na krańcu Sopotni Wielkiej. Dojazd wieczorową porą w piątek dostarczył trochę emocji - szczególnie jego końcówka, gdyż okazało się że na polach wciąż zalega dużo śniegu, a jezdnia była momentami oblodzona. Na szczęście udało się zatrzymać w planowanym miejscu - nieopodal szlabanu leśnego. Noc była chłodna ale poranek wynagrodził wszystkie niedogodności.

Tuż po świcie wyruszyliśmy na pierwszy rekonesans powierzchni. Wpierw drogą asfaltową, a później koleinami po LKT. W miejscach które pamiętałem z lat ubiegłych zalegało około metra śniegu. Piękna słoneczna atmosfera sprzyjała aktywności sikor, zięb oraz krzyżodziobów. Dzięcioły jak na złość nie chciały z nami zbytnio współpracować. 

W pewnym momencie koleiny po ciągniku zrywkowym się skończyły i rozpoczął się marsz przez śnieg - momentami zmrożony, momentami na tyle miękki że człowiek zapadał się wpół uda. Po kilkudziesięciu metrach napotkaliśmy odchody niedźwiedzia
W pewnym momencie zza naszych pleców dał się słyszeć głos... przypominający trochę wuwuzelę, a trochę miauczenie... nie ukrywam że lekki dreszcz mnie przebiegł gdyż odległość była nieznaczna.. może 100metrów, może 200. Z jednej strony kusiło mnie by zawrócić i szukać źródła głosu z drugiej strony brak pewności odnośnie jego źródła. Typuje że był to ryś który poszukiwał partnerki i  miauczał. Gdy udawało się jego głos ten odpowiadał. 

Chwilę później gdy głos ucichł udało się zaobserwować również sóweczkę na pobliskim drzewie, a schodząc do przyczepy napotkaliśmy tropy głuszca oraz stare tropy rysia... 

Reszta dnia przebiegła leniwie :)

piątek, 23 marca 2012

Monitoring Dzięciołów - Beskidy 23.03 - 29.03.2012

No to ruszam na tegoroczny MDT (Monitoring Dzięcioła Trójpalczastego) :)
Kierunek - Beskid Żywiecki i Gorce...

Plan jest taki -> rejon Sopotni, Rejon Wielkiej Raczy, Rejon Rycerzowej, Rejon Obidowej :)

Teoretycznie planuje zrealizować to w przeciągu tygodnia, praktycznie? śnieg i pogoda pokażą...
Ruszam z przyczepą, mam nadzieję że parkingi z których korzystałem w zeszłym roku okażą się chociaż w minimalnym stopniu odśnieżone by było gdzie się zatrzymać...
Prądu raczej nie będzie, nie wiem jak z internetem, ale postaram się raportować w miarę na bieżąco ;)
Chyba że mnie misiek zje ;)

środa, 21 marca 2012

Kierunek Podhale, Niski, Bieszczady 20.03

Ostatni dzień - ostatnie szanse na spotkanie czegoś niesamowitego... najdalej o godzinie 18 trzeba było być na lotnisku na krakowskich Balicach, więc dzień rozpoczęliśmy o godzinie 4.00, by przed 5.00 wyruszyć na małą pętle Bieszczadzką...

Pierwsze kilometry przyniosły jedynie obserwacje myszołów na drzewach, oraz pięknych krajobrazów o mroźnym świcie. Na nic zdały się próby wypatrzenia puszczyka uralskiego gdzieś na drzewach w pobliżu drogi. Kolejne postoje i kolejne próby obserwacji przyrody - dało się dostrzec z bardzo bliska dzięciołka.
W Brzegach Górnych trudna decyzja - w którą stronę robimy pętlę. Decyduje, że wpierw na Ustrzyki Górne i Wołosate.
Po zjechaniu w kierunku Wołosatego i przejechaniu przez pierwszy mostek daje się słyszeć krzyk - WOLF!! Gwałtowne hamowanie, cofnięcie auta, spojrzenie w prawo i w odległości 50 m od nas na polanie nad potokiem stały cn. 3 wilki !! Otwarte okna, otwarte drzwi w aucie, spust migawki i wyczuwalna adrenalina i podniecenie w aucie. Po chwili te majestatyczne zwierzęta przeszły przez potok, rozdzieliły się i niespiesznie podążały równolegle do drogi, około 100m od nas!! powoli jechaliśmy a cały czas z prawej strony spacerował ONE. Na chwile wyprzedziliśmy je licząc na lepszą obserwację na otwartej trochę bardziej otwartej przestrzeni i nie zawiedliśmy się - przeszły między drzewami pokazując się raz jeszcze w pełnej krasie. Po chwili weszły w głębszy jar i oddaliły się w kierunku szczytów... Obserwacja która wynagrodziła wszystkim dni bez rysia oraz przebyte kilometry w kopnym śniegu.

Dalszy przejazd pętlą był już pozbawionym takich emocji. Liczyliśmy jeszcze na spotkanie z żubrem czy niedźwiedziem, ale wiedzieliśmy że rzeczy niemożliwe się zdarzają ale na cuda trzeba poczekać ;) Emocje stopniowo opadały. W rezerwacie Śnieżyca wiosenna zaczęły kwitnąć pojedyncze kwiaty... jeszcze kilka dni gdy łąka cała się zazieleni...

Po spakowaniu się wyruszyliśmy w kierunku Krakowa. Jadąc ponownie przez Beskid Niski widzieliśmy na pożegnanie kolejne myszołowy włochate, zwyczajne oraz orła przedniego ze zdobyczą w szponach. Już na trasie Tarnów - Kraków wśród pól stały liczne sarny z ekotypu polnego. Na lotnisko dotarliśmy przed 17.00.

Chwila odpoczynku, a w weekend - kierunek Beskid żywiecki i monitoring dzięcioła trójpalczastego....

Kierunek Podhale, Niski, Bieszczady 19.03

Kolejny dzień, kolejne wyzwania :)

Dalej eksplorujemy Bieszczadzkie ostępy. Pogoda troszkę się popsuła co miało wyraźny wpływ na humor wszystkich uczestników wyprawy, ale ciągle walczymy - rysia trzeba znaleźć, a przynajmniej wilki ;)

Niektórzy dzień rozpoczęli już przed śniadaniem wraz z obserwacją dzięciołów dużych, pliszek siwych czy kopciuszka, natomiast właściwa część - to prawie całodzienna wyprawa w rejon Solinki i Balnicy. Kierunek uzasadniony przebudzonymi niedźwiedziami w okolicy, sporadycznie zachodzącymi żubrami, oraz magią miejsca sprzyjającą wilkom, rysiom oraz dobrym ludziom.

Autem udało się dojechać na parking koło Solinki, a stamtąd czekał nas forsowny marsz... mimo niewielkiej wysokości nad poziomem morza ilość śniegu była przytłaczająca. Marsz bez rakiet skutkował zapadaniem się do do głębokości pół uda krok po kroku... Przebyliśmy polanę na Solince, dotarliśmy do szlaku niebieskiego i bez wielkiej nadziei wędrowaliśmy po granicy na zachód. Z dala dało się słyszeć dzięcioły i sóweczkę, która nie chciała podlecieć bliżej mimo pogwizdywań.

Już prawie dotarliśmy do Balnicy, gdy nagle... 150m od celu szlak przeciął świeżutki, jeszcze ciepły i pachnący trop rysia! Niewiele myśląc zmieniliśmy kierunek wędrówki - w las, wgłąb Słowackich ostępów. Przez lasy i jary, potoki i bagna... krok w krok, łapa w łapę, metr za metrem zapominając o wszechobecnym śniegu i zmęczeniu przez blisko 3 godziny podążaliśmy za rysiem. Ponownie słyszana sóweczka została somentowana tylko przez "who cares". w czasie wędrówki natknęliśmy się także na rysie odchody - rzecz bardzo rzadko spotykaną! Ryś jednak wywiódł nas na manowce gdyż dotarł do terenu bezśnieżnego i dalsze tropienie było niemożliwe. Emocje opadły, a tu okazuje się że jesteśmy głęboko w lesie, dość nisko i trzeba wracać... Wpierw do granicy, potem na Balnice... tutaj spotkanie z gospodarzem, chwila rozmowy, wytchnienia z gorrrrącą herbatą i kawą, a potem powrót do auta. 2 kilometry torami kolejowymi po głębokim śniegu wymęczyły niemiłosiernie, ale emocje i satysfakcja z bliskości drapieżnika grały nam w duszy.

Po wcześniejszej kolacji wszyscy odpłynęli w słodki sen :)

poniedziałek, 19 marca 2012

Kierunek Podhale, Niski, Bieszczady 18.03


Po krótkiej nocy z pięknym wygwieżdżonym niebem przyszedł czas na przejazd dalej na wschód. Dalsza część Beskidu Niskiego oraz Bieszczady witały nas pięknym słońcem i błękitem nieba. Tym razem w czasie przejazdu nie było aż tak ogromnych ilości myszołowów jak dnia poprzedniego, ale i tak udało się zaobserwować kilka zwyczajnych i kosmatych.

Dojazd minął bez utrudnień i już w godzinach przedpołudniowych dojechaliśmy do Cisnej i odwiedziliśmy Siekerezadę. Ilość i jakość zebranych diabelskich eksponatów zrobiły niesamowite wrażenie na grupie. Oczywiście pierwsze spojrzenie było na zasadzie - o mój boże, gdzie myśmy trafili i dotarli?! a potem był już tylko lepiej. Po szybkim lunchu przyszedł czas na zakwaterowanie w gospodarstwie Dybasiówka.

Wkrótce wyruszyliśmy w teren w poszukiwaniu śladów wiosny oraz wszystkiego co dzikie. W dolinie gdzie w zeszłym roku leśnicy zinwentaryzowali 8 niedźwiedzi (2 samice + młode) nie udało nam się zaobserwować żadnego  śladu ich aktywności. W trakcie wędrówki odnaleźliśmy liczne ślady wilków oraz jarząbków (odchody). Dało się odczuć że wiosna już w ostatecznym natarciu gdyż wielkość strumieni z topniejącego śniegu momentami znacznie utrudniała wędrowanie, ale i tak było fajnie. Na głównych rzekach regionu także lód już puścił, a te uwolnione z okowów zimy pędzą jak oszalałe.

Na zakończenie dnia spotkaliśmy jeszcze bobra nieopodal drogi, a podjęte próby nasłuchiwania i wabienia wilków zakończyły się niepowodzeniem.

sobota, 17 marca 2012

Kierunek Podhale, Niski, Bieszczady 16/17.03

To co ciekawe rozpoczęło się w piątek wczesnym popołudniem. Wyjazd z Krakowa na południe.
Cel no.1 - Inwentaryzacja sów w ramach projektu Ptaki Karpat (OTOP).
Cel no.2 - Transfer Felixa oraz zagranicznych gości z Łapszanki w kierunku "na Wschód".

Ad.1
Wszystko zaczęło się w połowie tygodnia wraz z wiadomościami o odpowiedniej pogodzie oraz o obudzonych misiach w rejonie Mogielicy. Chwilę myśleliśmy kiedy jechać - padła decyzja piątek. Po dotarciu do powierzchni badawczej miałem same dobre przeczucia odnośnie nadchodzącej nocy. Tuż po opuszczeniu auta niemal nad parkingiem dał się słyszeć puszczyk. Na pierwszym stanowisku kontrolnym na wabienie zareagowały włochatka i kolejny puszczyk. A później... było tylko gorzej. Zrobiło się ciemniej, a im wyżej się szło tym śniegu przybywało. Trasa była nieprzetarta co nie ułatwiało wędrowania. Co chwilę zapadło się do głębokości pół uda w śnieg. Pierwszy raz chyba miałem miejscami momenty gdy zastanawiałem się nad instytucją GOPRu. Na szczęście udało się przetrwać i zejść napotykając pojedyncze ślady wilcze na szlaku.
Dodatkową nagrodą po zejściu ze szczytu i dotarciu do drogi i pól była obserwacja puszczyka uralskiego.

Ad.2
Po zakończeniu kontroli trzeba było jechać dalej... koło 3.30 dotarłem do Łapszanki,a 4.30 już w aucie ruszyliśmy na wschód. Pierwsze kilometry trasy biegły przez Słowację. Przejechaliśmy przez rejon Pienin, następnie przez Stara Lubovle po Leluchów. Tam wróciliśmy do Polski. Dalsze kilometry minęły pod znakiem pierwszego spotkania z Beskidem Niskim. Wypiliśmy odrobinę wody ze zdroju w Tyliczu, a potem obserwowaliśmy absolutną mnogość myszołowów oraz myszołowów włochatych, kruków, saren, jeleni... Niestety nasze poszukiwane gatunki nie zechciały się objawić.W godzinach przedpołudniowych dotarliśmy do Radocyny.

Radocyna przywitała nas pięknym słońcem oraz błękitem nieba. Po wypakowaniu rzeczy wyruszyliśmy w teren. Kierunek - Grab, Nieznajowa, Świątkowa. Ciężko powiedzieć co sprawiło nam największą przyjemność - czy orzeł cesarski na łąkach w Grabiu, czy para orłów przednich w Nieznajowej wraz z pięknym klimatem całej doliny, czy też wyremontowana cerkiew w Świątkowej. Nasz plan by odwiedzić Ciechanię niestety się nie powiódł - droga nie była odśnieżona...

Wieczór zakończył się objazdem najbliższej okolicy (sarny, lisy), oraz krótką biesiadą w ośrodku.

poniedziałek, 12 marca 2012

Kierunek Podhale, Niski, Bieszczady 12.03

Dzień ten rozpoczął się w sposób niemal wymarzony...

Piękne błękitne niebo, ostre słońce i zapierający dech w piersiach widok na Tatry zwiastowały że to będzie dobry dzień. Po przebudzeniu ruszyliśmy w kierunku Sromowców Niżnych.
Jeszcze w czasie jazdy udało się zaobserwować srokosza oraz myszołowa, natomiast na parkingu przed miejscem docelowym nad głowami latał nam orzeł przedni i kolejny myszołów. W schronisku "Trzy Korony" zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy na szlak.

Śnieg z lodem nie były zbyt wygodne i przychylne wędrowaniu. Pojedyncze obserwacje języcznika, oraz tropów saren i jeleni nie zadowalały w pełni. Dopiero pod przełęczą Szopczańską napotkaliśmy dwie wiewiórki oraz jakiegoś nornika. Dalsza wędrówka w kierunku szczytu Trzech Koron nie dostarczyła nam ciekawszych obserwacji faunistycznych. Dzięcioły nie chciały współpracować, a gwizdana sóweczka nie reagowała. Niemniej widok ze szczytu wynagrodził trudy wędrówki.

Kolejnym etapem naszego wędrowania miały być ruiny zamku pienińskiego, ale warunki pogodowe i jakość szlaku skłoniły nas do rezygnacji z tego fragmentu. W miejscu gdzie podejmowaliśmy decyzję udało się szczęśliwie przeprowadzić obserwację dzięcioła zielonosiwego, oraz usłyszeć orzechówkę. W trakcie dalszego zejścia szlakiem zielonym jeszcze przez pewien czas dało się słyszeć śpiew dzięcioli. Niestety, tropów rysia czy saren - praktycznie nie było. Dopiero w pewnym momencie na południowym zboczu pojawiło się więcej śladów obserwacji sarny, a chwilę później stare tropy rysia. Obserwacja ta wywołała radość na twarzach wędrowców.

Dalsze zejście w kierunku parkingu przebiegało bez dalszych obserwacji jednak z ciągle wytężoną uwagą z powodu oblodzenia szlaku. Po zjedzeniu przepysznej fasolki w schronisku wróciliśmy do Łapszanki. Po drodze w dokładnie tym samym miejscu co wcześniej udało się zaobserwować tym razem dwa srokosze.

Dalsza część dnia minęła na spokojnie uwzględniając sprawy organizacyjne i wyjazd do Nowego Targu na zakupy.

Po odwiezieniu grupy do Łapszanki, czas wrócić na parę dni do szarej krakowskiej rzeczywistości.

niedziela, 11 marca 2012

Kierunek Podhale, Niski, Bieszczady 11.03

Tak to się stało, że po bardzo krótkiej przerwie nastąpił kolejny wyjazd ponownie we współpracy z A.Felix Felger Wildlife Tours Polska. Tym razem kierunek GÓRY, cel - RYŚ.

Po odebraniu 3ki przyjezdnych z lotniska oraz kierownika wyjazdu z Trzebini wyruszyliśmy w kierunku górskim. Silna grupa pod wezwaniem pragnąca zobaczyć rysia rozpoczęła podróż w kierunku Podhala. Pierwszym krokiem na naszej drodze była wizyta na Stawach Zatorskich. Te przywitały nas kilkoma łabędziami niemymi, ale w większości skute były nadal lodem. Krótka wizyta na żurku po zatorsku, a potem przez Suchą Beskidzką, Zawoję na Orawę... Ogromne zwały śniegu na krowiarkach udowadniały że to jeszcze nie pora na wyprawy w kierunku szczytu Babiej Góry.

Orawa przywitała nas chmurami oraz poziomym opadem śniegu. Nasza nadzieja na obserwacje cietrzewi szybko się rozwiała... Podążaliśmy więc dalej i padła decyzja o krótkiej poglądowej wycieczce objazdowej.
W trakcie wycieczki udało się zobaczyć drewniany kościół w Dębnie (także wnętrze), zbiornik Czorsztyński, osadę czorsztyńską (przeniesione budynki z aktualnie już zalanego terenu), oraz dwa zamki nad zbiornikiem.
Wczesnym popołudniem dotarliśmy do Łapszanki.

Pogoda częściowo się poprawiła i dało się już dostrzeć panujące szczyty Tatr. Pierwszy kontakt ze spiskim śniegiem dostarczył dużo radości i uśmiechu. Miejscami było go na tyle dużo że zapadaliśmy się do pasa.. W trakcie wędrówki udało się odnaleźć tropy rysia, saren, dzików. W trakcie wędrówki napotkaliśmy także świeżo ogryzioną kość z resztkami mięska. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują że ON (ryś) gdzieś tu jest...

Po zmroku wyruszyliśmy na kolację, ale niestety bez żadnych dodatkowych obserwacji. Wieczorną porą prowadziliśmy rozmowy o rysiach i wilkach wspomagane prezentacjami multimedialnymi.

sobota, 10 marca 2012

Kierunek Podlasie 09.03

Wszystko co dobre się szybko kończy... końca dobiegł też i ten wyjazd, ale nim to nastąpiło...

Nastąpiło pożegnanie z Ritowiskiem. Po pysznym śniadaniu nastąpiło serdeczne pożegnanie z gospodarzami i czas w drogę. Chwilę po wyjeździe przed samochodem przeleciał jarząbek... piękne błękitne niebo dodawało nadziei. Kierunek - niczym w podróży sentymentalnej - raz jeszcze Biebrza. Wymarzone przez nich Czerwone Bagno czekało na nas skąpane w promieniach marcowego słońca. Dojazd miejscami utrudniała zalewającą drogę Biebrza, ale lód na polach wyglądał pięknie. W czasie przejazdu udało się zaobserwować liczne łabędzie nieme, myszołowy oraz bielika.

W kierunku Wilczej Wydmy wyruszyliśmy od Kopytkowa. Powolny spacer po jeszcze zamarzniętych łąkach  i turzycowiskach z obserwacją jastrzębia doprowadził nas do Nowego Światu. Tam dzięcioły duże i czarne urządzały swój koncert na pobliskich drzewach. Spacer w kierunku punktu widokowego i wieży widokowej zaowocował w obserwacje łosi i saren. Tropów wilka niestety nie napotkaliśmy. Jeszcze krótki spacer i pętla po kładce obserwując żeremie bobrowe.

Powrót do auta zaowocował błotniakiem zbożowym. Wyjazd w kierunku Goniądza przyniósł jeszcze na osłodę spotkanie z dwoma wydrami i bobrem z bardzo bliskiej odległości. Nad głowami przeleciały gągoły, a w oddali bielały łabędzie nieme.

Powrót do Warszawy nastąpił bez dodatkowych problemów i utrudnień. Trudno się było pożegnać.
O godzinie 3.20 dotarłem do Krakowa.

czwartek, 8 marca 2012

Kierunek Podlasie 08.03

Przedostatni dzień wyjazdu minął na atrakcjach mniej przyrodniczych a bardziej kulturowych. Przybysze mieli przyjemność zapoznać się już z kulturą tatarów i islamem, teraz przyszła kolej na wyznanie prawosławne, sztukę pisania ikon oraz odwiedzenie monastyru. A gdzie to najlepiej wykonać ? w Supraślu !

Jeszcze przed śniadaniem z pobliskich łąk dało się syłszeć klangor żurawi. Po śniadaniu wyruszyliśmy do Supraśla. Pierwszym przystankiem na trasie naszej wycieczki był teren dawnego monastyru i budynek mieszczący muzeum ikon. Jest to aktualnie jedna z największych kolekcji ikon w tej części europy. Można tam było zobaczyć ikony (święte obrazy) różnych typów - od wielkich fresków pozostałych z monastyru, przez bogate ikony, po ikony masowej produkcji oraz maleńkie ikony podróżne.
Kolekcja ta zrobiła wyjątkowe wrażenie.

Następnym etapem było spotkanie z bratem zakonnym Janem, który pokazał nam wnętrze odbudowywanego monastyru, a następnie krótko oprowadził także po małej cerkiewce w której aktualnie odbywają się nabożeństwa. Było to coś zupełnie wyjątkowego oraz na pewno zapadło w pamięć naszym odwiedzającym.

Później pojechaliśmy przez bory, lasy i doliny rzeczne do Arboretrum położonego przy trasie Supraśl - Krynki, ale niestety było ono zamknięte z nieznanych nam przyczyn. Postanowiliśmy jednak odnaleźć miejsce gdzie w dniu wczorajszym widzieliśmy dzięcioła trójpalczastego (część grupy chciała ponownej obserwacji, część - pierwszej obserwacji). Niestety - w miejscu gdzie dzień wcześniej wrzało życie, teraz była absolutna cisza. Spacer zaowocował natomiast obserwacją tropów kuny, oraz głuszca?????

Dzień zakończył się nocną przejażdżką bryczką zaprzężoną w dwa siwe konie. Magia księżycowej nocy wraz z ciepłem światła pochodni sprawiła że była to atrakcja która na pewno zapadła w pamięć gości Ritowiska.

Czas się pakować i wracać.

środa, 7 marca 2012

Kierunek Podlasie 07.03

Już na spokojnie pierwszy dzień na miejscu. Tym razem padła decyzja o poznaniu pobliskiego rezerwatu ścisłego - Bahno w Borkach. Po przekroczeniu rzeki Sokołdy udało nam się zaparkować auto i wkroczyć wgłąb lasu.

Bagno to, jedno z najdzikszych miejsc w regionie, jest ostoją łosia, żubra, a także miejscem gdzie zachodzą wilki i rysie. Mnogość martwych drzew sugerowała pospolite występowanie dzięciołów. Niestety. mimo usilnych poszukiwań i wzmożonej czujności nie udało się napotkać żadnego drapieżnika, a także dzięcioły nie chciały współpracować. W obrębie rezerwatu napotkaliśmy liczne tropy jeleniowatych. Jedynie jeden jarząbek nieśmiało przemknął między pniami drzew. Opuszczając rezerwat udało nam się z oddali słyszeć werblowanie dzięcioła, a następnie napotkać dwa dzięcioły duże

Lekko zrezygnowani wróciliśmy na lunch. Część grupy postanowiła pozostać na miejscu, a ja wraz z uczestniczką wyruszyliśmy do kolejnego obszaru chronionego "Stare Biele" z nadzieją napotkania śladów i tropów drapieżników, lub chociaż dzięcioła trójpalczastego. Nasze oczekiwania spełniły się kiedy tuż po opuszczeniu auta napotkaliśmy samicę tego właśnie gatunku.

Podążyliśmy dalej w las. Z różnych stron dały się słyszeć głosy dzięciołów, ale postanowiliśmy skoncentrować się na śladach drapieżników. W trakcie wędrówki udało się nad naszymi głowami przeleciał i przysiadł na drzewie bielik. A chwilę później napotkaliśmy w lesie pozostałości najprawdopodobniej łosia już naznaczone zębem czasu. Po dalszej wędrówce przez zamarznięte Olsy udało się z oddali usłyszeć rumor który po analizie tropów okazał się odgłosem przemieszczania się żubra. Przed dotarciem do auta udało się napotkać kolejną parę dzięciołów czarnych.

Lekko zmęczeni wróciliśmy na kolację, by po kolacji spróbować kolejny raz szczęścia z poszukiwaniem włochatek. ich populacja jest w Puszczy bardzo duża, niemniej po raz kolejny mimo bezwietrznej nocy z temperaturą w okolicach zera i przy pełni księżyca w lesie panował niemal niezmącony niczym spokój i cisza.

wtorek, 6 marca 2012

Kierunek Podlasie 06.03

Tego dnia opuściliśmy Białowieżę by podążyć w kierunku kolejnego miejsca noclegowego - Puszczy Knyszyńskiej. Wyruszyliśmy koło godziny dziewiątej by jak najwięcej czasu spędzić na poznawaniu nowej okolicy. Pogoda nie rozpieszczała nas. Arktyczne powietrze potęgowało odczucie chłodu w powietrzu.

Nasza podróż wiodła wzdłuż najdzikszych rubieży Rzeczpospolitej - tuż przy granicy z Białorusią, od miejscowości Jałówka przez Bobrowniki aż do Kruszynian. Przyroda niedopisywała - pojedyncze tamy bobrowe, myszołowy, sarny nie były niczym nieoczekiwanym.

W Kruszynianach zmieniliśmy trochę priorytety i niezależnie od poznawania świata polskiej przyrody zagłębiliśmy się w tematy związane z  kulturą i religią. W ramach wycieczki poznaliśmy troszkę kultury tatarskiej, poszerzyliśmy wiedzę odnośnie islamu i odwiedziliśmy islamski meczet i cmentarz. Ekumenizm tego miejsca wprawił duże wrażenie na odwiedzających. Na cmentarzu zaś udało się z bliska dokonać obserwacji dzięcioła czarnego co sprawiło wszystkim wiele radości. Odwiedziny miejsca zakończył spacer przez las i podróż w kierunku Ritowiska.

Warto podkreślić że drogi w Puszczy Knyszyńskiej w tym okresie przypominają lodowisko i jazda po nich samochodem osobowym jest wyzywaniem... Nie było mi przyjemnie, chociaż pewnie nie było tego aż tak widać ;)

Po dotarciu do przepięknego klimatycznego miejsca, zakwaterowaniu i zapoznaniu z "domownikami" wyruszyliśmy na spacer w celu poznania najbliższej okolicy. Czasem dało się słyszeć sójki, czasem sikory, ale przyroda nie dopisała. Również wieczorny wyjazd na sowy mimo sprzyjającej pogody zakończył się fiaskiem.

poniedziałek, 5 marca 2012

Kierunek Podlasie 05.03

Poniedziałek nie zawsze musi być zły... nasz mimo że zaczął się przed świtem z pobudką ok. 4.30 dostarczył wielu pozytywnych wrażeń.

Po prowizorycznym śniadaniu wyruszyliśmy na umówioną wycieczkę do Rezerwatu Ścisłego (obszar ochronny Orłówka) w Puszczy Białowieskiej.

Spotkanie z przewodnikem nastąpiło o wschodzie słońca. Pierwszym obserwowanym ptakiem był srokosz. Wraz z pierwszymi promieniami przekroczyliśmy bramy rezerwatu. Wydarzeniu temu towarzyszyło wszechobecne werblowaniedzięciołów. Niestety w znacznej mierze dużych. Poszukiwany przez nas dzięcioł trójpalczasty nadal nie chciał się objawić...
Zwiedzanie przebiegało sprawnie mimo śliskiej nawierzchni. Paszkoty, sójki i dzięcioły były słyszane praktycznie z każdego miejsca rezerwatu. Nad głowami pojawiły się także stada krzyżodziobów świerkowych które wzbogaciły spacer.
W pobliżu mogił partyzantów udało się usłyszeć i z bliska zaobserwować sóweczkę. Ptak ten wpierw nieśmiało odzywał się z daleka, by po pewnym czasie siąść na pobliskim drzewie i prowokować nas do obserwacji. Była to wielka nagroda za takie wczesne wstawanie.

Dalej krocząc przez prastary las co chwilę widzieliśmy kuźnie dzięciole. Raz jeszcze można było zrozumieć rolę martwego drewna w lesie patrząc na ogromne pnie w różnym stopniu rozkładu.
Po opuszczeniu rezerwatu na polach udało się zaobserwować nornika który został zawieszony na krzaku najprawdopodobniej przez obserwowanego wcześniej srokosza. Ciekawa obserwacja tym bardziej że ofiara była absolutnie świeża, niemal ciepła.

Kolejnym przystankiem w dniu dzisiejszym był park koło technikum leśnego. W parku tym dało się słyszeć dzięcioła zielonosiwego, dużego, oraz napotkać 3 dzięciołki, dzięcioła białogrzbietego, oraz stado grubodziobów. Poza tym znaczna liczba sikor sprawiała wrażenie ogromnego ruchu w całym otoczeniu.

Po powrocie na brancz (połączenie śniadania i lunchu) wyruszyliśmy na jeszcze jeden spacer w inny rejon Braszczy. Udało się napotkać 2 sarny, oraz kolejnego dzięcioła białogrzbietego, który już nie robił większego wrażenia.

Po kolacji parę osób podjęło próby poszukiwania sów oraz nasłuchiwania wilków.

niedziela, 4 marca 2012

Kierunek Podlasie 04.03

Dzień ten minął pod znakiem spotkań z martwym lasem i ssaczymi przedstawicielami fauny Białowieskiego Parku Narodowego. A było to tak:

Rano dwie osoby wyruszyły na pobliskie poszukiwania dzięciołów i stwierdziły ich znaczną aktywność. Szczególnie dzięcioł duży irytował Panie na naszym wyjeździe gdyż był najbardziej pospolitym z dzięciołów.

Po wczesnym śniadaniu wyruszyliśmy w rejon Masiewa i martwego lasu. Rozpoczęliśmy krótki spacer, w czasie którego podziwiać można było potężne stare dęby i miejscami las o charakterze naturalnym, od dawnej składnicy drewna dotarliśmy do brzegu rzeki Braszcza. Ciek ten (znany nam już ze spotkania z Norką Amerykańską) przywitał nas ogromną połacią martwego lasu i głosami dzięciołów. Rozpoczęły się poszukiwania nowych gatunków... przeważał dzięcioł duży, w oddali słyszany był dzięcioł czarny, momentami także padały podejrzenia odnośnie dzięcioła średniego. Po chwili poszukiwań i spacerze udało się napotkać także dzięcioła białogrzbietego. Dla uczestników wycieczki było to pierwsze spotkanie z tym gatunkiem. Obserwacji tej towarzyszyły także spotkania z kowalikiem oraz sikorą czubatką.

Spacer przebiegał w bardzo przyjaznej atmosferze związanej z poprawą pogody, a także licznymi śladami obecności bobrów, jarząbków, jeleni czy żubrów (w postaci odchodów).

Powrót na lunch, chwila przerwy i znowu w teren :)

Tym razem podjęliśmy wyzwanie związane z przejściem (części bądź całej) Carskiej Tropiny. Szlak ten położony nad brzegiem Narewki obfitował w tropy oraz odchody wilków świadczące o granicy terytoriów watach. Niestety wieża widokowa rozebrana 2 lata temu z powodów bezpieczeństwa nie została jeszcze odbudowana. Pozostało nam podążyć pięknym szlakiem po dawnej carskiej drodze na południe. Nasłuchując dzięciołów i oczekując spotkania z sóweczką przemieszczaliśmy się dalej i dalej, aż dotarliśmy do zamkniętej kładki na szlaku. Stan techniczny kładki nie pozwalał na jej przekroczenie więc zatrzymaliśmy się na krótką herbatę i kawałek czekolady. W tym momencie po drugiej stronie kładki udało się nam zaobserwować stado 11 dzików. Po chwili nad naszymi głowami przeleciał również majestatycznie orzeł przedni.  Jako że zaczęło się ściemniać rozpoczęliśmy powrót i odwiedziliśmy jeszcze miejsce dokarmiania żubrów. Tym razem dopisało i trud dotarcia zaowocował spotkaniem z 8 osobnikami.

Powrót do auta i do kwatery minął bez kolejnych obserwacji...

sobota, 3 marca 2012

Kierunek Podlasie 03.03

Dzisiejszy dzień określić można mianem "Białowieski standard".
Przedśniadaniowy lekki teren z kolejną obserwacją żubrów sugerował, że dzień będzie udany.

Po śniadaniu wyruszyliśmy w kierunku Białowieży. Po drodze parę razy zatrzymywaliśmy się w poszukiwaniu dzięciołów, jednak wiatr niemiłosiernie szarpał korony drzew utrudniając poszukiwania. Jedynym co udało się zaobserwować było kilka łań ciągnących poprzez knieję.

Zwiedzanie rozpoczęliśmy od rezerwatu pokazowego w którym można było się przekonać jak dobrze potrafią maskować się wilki. Mimo niewielkiej odległości mieliśmy problem z wypatrzeniem grupy odpoczywającej pod krzakami. Na szczęście po pewnym czasie wstały i podeszły do nas na odległość kilku metrów. Kolejnym obserwowanym zwierzęciem była łania, a chwilę później naszą uwagę przykuły żubronie. To połączenie krowy z żubrem zafascynowało uczestników wycieczki. Radości dopełniła obserwacja małego dzika ssącego mleko maciory. podczas spaceru udało się również zaobserwować 2 dzięcioły duże.

Kolejnym etapem wędrówki były odwiedziny "Miejsca Mocy". Był to spacer przez las o charakterze naturalnym noszącym liczne ślady obecności dzięcioła trójpalczastego. Jednak napotkaliśmy ponownie jedynie dzięcioła dużego. Samo Miejsce Mocy jest to fragment lasu o przedziwnym charakterze. Drzewa mają formy kilkupniowe, pospolite są głogi i grusze, a na ziemi znajdują się olbrzymie kamienne kręgi. Osoby zajmujące się "energiami" wyczuwają w tym miejscu silne wibracje które mają dodatkowo wskazywać na wyjątkowość miejsca. Po regeneracji sił witalnych wróciliśmy do auta i udaliśmy się do centrum edukacyjnego BPN.

Ekspozycja BPN sprawiła przyjemne wrażenie na odwiedzających którzy mieli możliwość w j. ang. wysłuchać informacji o różnych rodzajach las i jego mieszkańcach. Udało się również odwiedzić wieże widokową, a po ekspozycji w pobliskim parku dworskim wypatrzeć dzięcioła średniego i krogulca. Przy moście na Narewce udało się zaś obserwować dorosłego bobra z niewielkiej odległości co dodatkowo wzbogaciło dzień.
Droga powrotna z Białowieży odbywała się z kilkoma przystankami w czasie których udało się również słyszeć z oddali puszczyka.

Wieczór zakończył się rozmowami przy kominku.

piątek, 2 marca 2012

Kierunek Podlasie 02.03

Pierwszy dzień zwiedzania obrzeży Puszczy Białowieskiej.
Po przebudzeniu i pożywnym śniadaniu wyruszyliśmy w teren.

Zaczęliśmy niestandardowo. Od północnej strony Puszczy i rejonu Kosego Mostu.
Spokojny spacer zaowocował kilkoma spotkaniami z dzięciołem dużym (mimo bardzo silnego wiatru) i grupami czyży. W ostoi żubrów mimo znacznych śladów bytowania nie udało się napotkać żadnego osobnika. W drodze powrotnej do kwatery, napotkaliśmy starsze ślady rysia, a po drodze niezbyt wyraźne tropy prawdopodobnie wilków.

Dalsza część wędrówki była bardziej owocna. Możliwe że było to związane z lepszymi warunkami pogodowymi. Rezultat był taki, że udało się napotkać stare odchody wilcze, oraz spotkać z jarząbkiem odpoczywającym na gałęzi. Później zaś do grona gatunków udało nam się dodać jeszcze żubra. Spotkanie z trzema osobnikami spożywającymi siano znacznie poprawiły humory w grupie.

Wieczorną porą mimo silnego wiatru wyruszyliśmy na przejazd przez okoliczny las w celu nasłuchu wilków bądź sów. Niestety mimo usilnych starań udało się napotkać jedynie wyraźne wilcze tropy. Doszło zaś do spotkania z norką amerykańską co również ucieszyło wszystkich uczestników wycieczki.

czwartek, 1 marca 2012

Kierunek Podlasie 01.03

Po wykwaterowaniu z Dworu Dobarz oraz złożeniu wpisu do księgi pamiątkowej wyruszyliśmy na południowy wschód w kierunku Białowieskiego Parku Narodowego. Padła decyzja o przejechaniu przez teren jeszcze jednego parku narodowego, a mianowicie Narwiańskiego Parku Narodowego.

Po drodze udało się zaobserwować liczne ślady aktywności bobrów w sąsiedztwie rzeki. Przy polach uprawnych padła także pojedyncza obserwacja srokosza, poprzedzona spotkaniem ze stadem jemiołuszek.
Raz na czas udawało się także dostrzec szybujące myszołowy.

Przejeżdżając do celu zatrzymaliśmy się także w miejscowości Tykocin nad Narwią. Jest to piękna stara miejscowość związana z królami polskimi. Posiada charakterystyczny rynek, potężny kościół oraz starą synagogę.  Nieopodal położona jest wieś bociania w Pentowie.

Po dojechaniu na teren Narwiańskiego Parku Narodowego pierwszą obserwacją był dzięcioł duży oraz wiewiórka w parku przy dworze w Kurowie. Następnie udaliśmy się na kładkę turystyczną na której z bardzo bliska obserwowaliśmy małego bobra. Prawdopodobnie był to osobnik z ubiegłego roku. Obserwacja ta dostarczyła dużo radości wszystkim uczestnikom wycieczki. Następnym etapem był spacer po "zerwanym moście" na terenie NPN. Pogoda jednak nie dopisała co przełożyło się także na braki w obserwacjach przyrodniczych.

Po powrocie do auta jechaliśmy już prosto do Gruszek w północnej części Puszczy Białowieskiej (kwatera "Ostoja"). Uzyskaliśmy informacje o możliwości napotkania żubrów w bliskim sąsiedztwie drogi, ale niestety próba spełzła na niczym. Po przepysznej kolacji każdy miał chwilę czasu dla siebie.