w Wieliczce |
piątek, 30 listopada 2012
30.11.2012 Warsztaty edukacyjne
środa, 28 listopada 2012
28.11.2012 Warsztaty edukacyjne
na warsztatach |
poniedziałek, 26 listopada 2012
23.11.2012 - 25.11.2012 Jesienny Zjazd LTO oczami Małopolanina
Przyszedł czas na kolejny Zjazd Lubelskiego Towarzystwa Ornitologicznego czy jak kto woli LTO. Bazując na swoich poprzednich doświadczeniach wiedziałem, że trzeba przekonać i zabrać ze sobą osoby, które poczują klimat, poznają ludzi a także chętnie skorzystają z wykładów. W ten oto sposób silna grupa małopolska wyruszyła na podbój lubelszczyzny. Co prawda myśmy ich nie podbili, ale za to oni podbili nasze serca i umysły.
Zaczęło się od przejazdu w kierunku Zwierzyńca. Droga nam się lekko przeciągała ale mijała w pozytywnej atmosferze przerywanej krótkimi postojami. Po osiągnięciu celu rozpoczęły się krótkie przyrodników rozmowy. Co prawda w trakcie przejazdu zaobserwowaliśmy tylko kilka saren, ale tym razem nie przeszkadzało nam to zbytnio. Czas zebrać trochę sił na najbliższe dni i godziny, które będą intensywne.
Poranek przywitał nas średnią pogodą i mgłą, ale ta w wykładach zbytnio nie przeszkadzała. Po dotarciu do budynku RPN "Biały Słup" zasiedliśmy na sali w której panowała od samego początku sympatyczna atmosfera i wsłuchaliśmy się w wykłady. O sztucznych gniazdach (na przykład w wiadrach), o rozpoznawaniu wróblaków - nie nazywajmy ptaka, ale opiszmy go jak wygląda, o kolizjach z samolotami, o bączku, o rzadkościach lubelszczyzny, rozpoznawaniu błotniaków... Dla każdego coś dobrego. Moim prywatnym faworytem (z uwagi na działania edukacyjne) był właśnie wykład Michała Skakuja o drobnicy.
Nie brakło radosnych komentarzy odnośnie 6 szpaków czy jednego bociana mogących strącić samolot pasażerski (czym jest bocian w porównaniu z brzozą ?).
W przerwach między wykładami radosne przyrodników rozmowy, wymiany uśmiechów, uścisków dłoni, wiadomości ornitologicznych i serdeczne "co tam u Was"?, możliwość przypomnienia sobie niektórych twarzy czy poznania na żywo pewnych osób znanych ze środowiska netowego. Do tego sklepik z koszulkami, kubkami, publikacjami czy książkami z których część była dostępna dla każdego uczestnika Zjazdu, a część wymagała drobnej opłaty. W chwilach wolnych możliwe były krótkie wyjścia w teren by popatrzeć co w drzewach piszczy. My jeszcze odwiedziliśmy stawy Echo - ale tam tylko 5 czapli siwych i jeden myszołów - czyli tzw. pustki.
Kolejnym miłym zaskoczeniem był wspaniały catering dla uczestników zjazdu. Nie dość że pyszny obiad, to później szwedzki stół aż do świtu z którego wszyscy mogli korzystać - szczególnie w trakcie gdy zaczęły się radosne i swobodne wieczorne przyrodników rozmowy. Kuluarowe działania ciągnęły się do świtu, przerywane tańcami i skakańcami. Trochę co prawda muzycznie było słabo, ale i tak można było się wybawić, co dodatkowo poprawiło atmosferę. Chyba największym tanecznym wydarzeniem było odtańczenie poloneza przez kilkudziesięciu uczestników zjazdu w spontaniczny, nieprzygotowany sposób, ale zgodnie z zasadami tego tańca (przynajmniej przybliżonymi) ;)
Poranek dla niektórych ciężki, dla innych lżejszy przerodził się w wyjazd na zbiornik Nielisz - tam wśród setek krzyżówek dało się wypatrzeć samicę Ohara, a później jeszcze kilka nurów czarnoszyich. Po drodze na gnieździe dało się wypatrzeć jeszcze bociana białego. Do tego pojedyncze obserwacje myszołowów, wróblaków, sikor a także prawdopodobnie nory chomika europejskiego przy polu kukurydzy. Ciągle z pełnym uśmiechem ruszyliśmy w dalszą trasę - do Zoo w Zamościu, gdzie mieliśmy niewątpliwą przyjemność zobaczyć jak taki obiekt funkcjonuje od kuchni - karmiąc mączniakami surykatki czy stojąc twarzą w twarz z tygrysem czując na sobie jego oddech, o lwach traktujących nas jak potencjalną przekąskę niewspominając. Do tego spotkanie z wyjątkowymi gadami, płazami czy puchaczami dającymi koncert. Udane przyrodnicze zakończenie dnia. Później już tylko droga powrotna by w środku nocy zakończyć ten wyjazd.
Wielkie brawa dla organizatorów zjazdu i całego LTO.. niemniej w kontekście tak dobrze zorganizowanego zjazdu - przyszłotygodniowy MTO będzie ledwie cieniem i nie spodziewam się nawet drobnej części tak pozytywnych wspomnień jak z tego zjazdu.
Ciężko całą relację ze wszystkimi niuansami ująć w takim krótkim tekście, ale jedno mogę powiedzieć śmiało - jeśli ktoś chce się czegoś nauczyć, zobaczyć jak powinien wyglądać zjazd przyrodniczy i poznać wielu fantastycznych ludzi to zjazd LTO jest najlepszą ku temu możliwością.
A ja dziękuje wszystkim dzięki którym zjazd mógł się odbyć a którego przebieg był tak wspaniały!
Zaczęło się od przejazdu w kierunku Zwierzyńca. Droga nam się lekko przeciągała ale mijała w pozytywnej atmosferze przerywanej krótkimi postojami. Po osiągnięciu celu rozpoczęły się krótkie przyrodników rozmowy. Co prawda w trakcie przejazdu zaobserwowaliśmy tylko kilka saren, ale tym razem nie przeszkadzało nam to zbytnio. Czas zebrać trochę sił na najbliższe dni i godziny, które będą intensywne.
Poranek przywitał nas średnią pogodą i mgłą, ale ta w wykładach zbytnio nie przeszkadzała. Po dotarciu do budynku RPN "Biały Słup" zasiedliśmy na sali w której panowała od samego początku sympatyczna atmosfera i wsłuchaliśmy się w wykłady. O sztucznych gniazdach (na przykład w wiadrach), o rozpoznawaniu wróblaków - nie nazywajmy ptaka, ale opiszmy go jak wygląda, o kolizjach z samolotami, o bączku, o rzadkościach lubelszczyzny, rozpoznawaniu błotniaków... Dla każdego coś dobrego. Moim prywatnym faworytem (z uwagi na działania edukacyjne) był właśnie wykład Michała Skakuja o drobnicy.
Nie brakło radosnych komentarzy odnośnie 6 szpaków czy jednego bociana mogących strącić samolot pasażerski (czym jest bocian w porównaniu z brzozą ?).
W przerwach między wykładami radosne przyrodników rozmowy, wymiany uśmiechów, uścisków dłoni, wiadomości ornitologicznych i serdeczne "co tam u Was"?, możliwość przypomnienia sobie niektórych twarzy czy poznania na żywo pewnych osób znanych ze środowiska netowego. Do tego sklepik z koszulkami, kubkami, publikacjami czy książkami z których część była dostępna dla każdego uczestnika Zjazdu, a część wymagała drobnej opłaty. W chwilach wolnych możliwe były krótkie wyjścia w teren by popatrzeć co w drzewach piszczy. My jeszcze odwiedziliśmy stawy Echo - ale tam tylko 5 czapli siwych i jeden myszołów - czyli tzw. pustki.
Kolejnym miłym zaskoczeniem był wspaniały catering dla uczestników zjazdu. Nie dość że pyszny obiad, to później szwedzki stół aż do świtu z którego wszyscy mogli korzystać - szczególnie w trakcie gdy zaczęły się radosne i swobodne wieczorne przyrodników rozmowy. Kuluarowe działania ciągnęły się do świtu, przerywane tańcami i skakańcami. Trochę co prawda muzycznie było słabo, ale i tak można było się wybawić, co dodatkowo poprawiło atmosferę. Chyba największym tanecznym wydarzeniem było odtańczenie poloneza przez kilkudziesięciu uczestników zjazdu w spontaniczny, nieprzygotowany sposób, ale zgodnie z zasadami tego tańca (przynajmniej przybliżonymi) ;)
Poranek dla niektórych ciężki, dla innych lżejszy przerodził się w wyjazd na zbiornik Nielisz - tam wśród setek krzyżówek dało się wypatrzeć samicę Ohara, a później jeszcze kilka nurów czarnoszyich. Po drodze na gnieździe dało się wypatrzeć jeszcze bociana białego. Do tego pojedyncze obserwacje myszołowów, wróblaków, sikor a także prawdopodobnie nory chomika europejskiego przy polu kukurydzy. Ciągle z pełnym uśmiechem ruszyliśmy w dalszą trasę - do Zoo w Zamościu, gdzie mieliśmy niewątpliwą przyjemność zobaczyć jak taki obiekt funkcjonuje od kuchni - karmiąc mączniakami surykatki czy stojąc twarzą w twarz z tygrysem czując na sobie jego oddech, o lwach traktujących nas jak potencjalną przekąskę niewspominając. Do tego spotkanie z wyjątkowymi gadami, płazami czy puchaczami dającymi koncert. Udane przyrodnicze zakończenie dnia. Później już tylko droga powrotna by w środku nocy zakończyć ten wyjazd.
Wielkie brawa dla organizatorów zjazdu i całego LTO.. niemniej w kontekście tak dobrze zorganizowanego zjazdu - przyszłotygodniowy MTO będzie ledwie cieniem i nie spodziewam się nawet drobnej części tak pozytywnych wspomnień jak z tego zjazdu.
Ciężko całą relację ze wszystkimi niuansami ująć w takim krótkim tekście, ale jedno mogę powiedzieć śmiało - jeśli ktoś chce się czegoś nauczyć, zobaczyć jak powinien wyglądać zjazd przyrodniczy i poznać wielu fantastycznych ludzi to zjazd LTO jest najlepszą ku temu możliwością.
A ja dziękuje wszystkim dzięki którym zjazd mógł się odbyć a którego przebieg był tak wspaniały!
poniedziałek, 19 listopada 2012
19.11.2012 Warsztaty edukacyjne
W trakcie spotkania |
niedziela, 18 listopada 2012
18.11.2012 Spacer nadwiślański
Nowa odsłona kanguromobilu |
Tym razem jednak krótki indywidualny spacer zaowocował sporym bogactwem ptasim (na kilkanaście minut chodzenia) - grubodzioby (które chyba cieszyły najbardziej), sikory, dzięcioły, pełzacze, krzyżówki, cyraneczki, kormorany... Do tego tropy jeleni, saren, zajęcy, ślady aktywności bobrów... jak na 30 minut tuż pod miastem - całkiem całkiem :)
Polecam świadome spacery, a o otwartych wycieczkach jeszcze napiszę :)
Do tego kanguromobil zyskał nowe oblicze - od dziś możecie oglądać go z pierwszymi reklamami :)
sobota, 17 listopada 2012
17.11.2012 Piękne nieczyste powietrze...
Trochę magicznie 10 minut od centrum |
wtorek, 13 listopada 2012
13.11.2012 KWB Bełchatów, próbki
Zabawa w piaskownicy KWB Bełchatów |
Podróż minęła bez problemów, ale i bez ciekawych obserwacji :( a szkoda...
poniedziałek, 12 listopada 2012
Pomysł na zimę
Szanowni czytający pragnę poinformować, że w najbliższym czasie wprowadzona zostanie jedna nowa formuła. Poza relacjami z wyjazdów i działań przyrodniczych na blogu pojawiać się będą informacje przyrodnicze będące niejako odpowiedzią na zapytania z których widzę wejścia na bloga. Coś o infrastrukturze sprzajającej turystyce przyrodniczej, trochę o rozpoznawaniu tropów itp. Zobaczymy jak sprawdzę się w pisaniu takich samouczków. Coś nowego, ale myślę że sprostam zadaniu :)
niedziela, 11 listopada 2012
11.11.2012 Dzień Niepodległości
Widok z zamku Ryterskiego |
W wyjeździe przeszkadzał trochę silny wiatr który szczególnie w rejonie Sącza dał się we znaki... Powiem w skrócie - było przyjemnie. Stary Sącz - klasztor, rynek, pola papieskie... Rytro - odbudowywany zamek Ryterski - w sumie ładnie im to idzie, ale pracy jeszcze ogromna ilość potrzebna. Krynica Zdrój - deptak, pijalnia, park zdrojowy... w sumie taka wycieczka jaką czasem prowadzi się dla standardowych turystów :)
W Parku Zdrojowym w Krynicy |
Pod wieczór było się z powrotem w Krakowie. A kolejny wyjazd pewnie już we wtorek. Znowu kierunek Bełchatów ;)
sobota, 10 listopada 2012
10.11.2012 Zaduszki na Kudłaczach
Zaduszki na Kudłaczach |
Zaduszki - przebiegały spokojnie, kilkadziesiąt osób wsłuchanych w gitary, flety i wokale odnoszące się zarówno do piosenek osób które odeszły, ale także klasyków turystycznych. Mnie osobiście udało się odbyć ciekawą rozmowę z zarządcą schroniska która może zaowocować w przyszłości, ale na razie więcej nie napiszę.
Po opuszczeniu schroniska uderzył w nas Halny jaki dawno, drzewa trzeszczały, liśćmi rzucało... o przyrodzie można było zapomnieć. Szybki powrót do Myślenic bo rano czas na kolejny wyjazd.
czwartek, 8 listopada 2012
08.11.2012 KWB Bełchatów
Na zwałowisku (zdjęcie archiwalne) |
Subskrybuj:
Posty (Atom)