W niedzielę przypadało Święto, ale przypadał także wyjazd pracowników i przyjaciół Zaczarowanego Wzgórza w Pieniny
|
Grupa na wycieczce |
Wycieczka rozpoczęła się na Wzgórzu w godzinach porannych w niedzielę. Stamtąd przy śpiewie i grze gitary autobusem dotarliśmy w znakomitych humorach do Szczawnicy. Chmury które wypełzły na niebo lekko irytowały i wróżyły deszcz, ale byliśmy dobrej myśli. I słusznie!
Wyjechaliśmy na Palenicę koleją linową co dla wielu osób było znaczną atrakcją jako że jeszcze dotychczas nie mieli tej przyjemności (lub doświadczali jej dawno temu), a następnie grzbietem małych pienin wędrowaliśmy na wschód w kierunku Wysokiej i Wąwozu Homole.
|
Małe pieniny |
W trakcie wędrowania na polanach mijaliśmy znaczne ilości
storczyków, nad głową latały
kruki i
myszołowy, odzywały się
pierwiosnki, piecuszki, sikory... Podczas jednego postoju udało się wszystkim chętnym obserwować przez lunetę
gąsiorka który spokojnie przesiadywał na krzewie dzikiej róży. Po posileniu się i przepuszczeniu wycieczki konnej postanowiliśmy wędrować dalej. Wędrując przez hale i lasy mieliśmy możliwość obserwowania buczyny karpackiej o naturalnym charakterze, ale także płaty lasu z
języcznikiem zwyczajnym. Za naszymi plecami w rejonie Pienin Właściwych dało słyszeć się grzmoty, a niektórzy odczuli także pojedyncze krople deszczu, ale nasze pozytywne myślenie rozgoniło chmury i kontynuowaliśmy wycieczkę przy pięknej pogodzie. W trakcie wędrówki dało się zobaczyć także prowadzony wypas na hali i baców przy pracy. Dodatkowo na szlaku zauważyliśmy pięknego
padalca który zainteresował szczególnie najmłodszych. Podczas szczytowania na punkcie widokowym osoby z otwartymi oczami mogły dostrzec latające
pazie żeglarze... bo ptaków było tyle co kot napłakał... :(
|
Paź żeglarz |
Rozległe panoramy dostarczały silnych wrażeń estetycznych, ciesząc serca i duszę uczestników. Co prawda podejścia lekko dały się we znaki niektórym, ale i tak wszyscy o własnych siłach cało i zdrowo dotarli do końca naszej wycieczki (przez Wysokiej Skałki i Homole) - Jaworek. Podczas ostatniego zejścia wszyscy czujący się młodo na duchu mogli sturlikać się po hali łapiąc lekkie zawroty głowy. Sam wąwóz Homole zachwycił swoim majestatem, wielkością i niepowtarzalnym klimatem.
Dodatkowo wracając Jaworek zatrzymaliśmy się jeszcze w Szczawnicy by każdy mógł do woli posilić się słynnymi szczawnickimi lodami... na wody mineralne jakoś nikt nie miał tym razem ochoty...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz