Dzień ten minął pod znakiem spotkań z martwym lasem i ssaczymi przedstawicielami fauny Białowieskiego Parku Narodowego. A było to tak:
Rano dwie osoby wyruszyły na pobliskie poszukiwania dzięciołów i stwierdziły ich znaczną aktywność. Szczególnie dzięcioł duży irytował Panie na naszym wyjeździe gdyż był najbardziej pospolitym z dzięciołów.
Po wczesnym śniadaniu wyruszyliśmy w rejon Masiewa i martwego lasu. Rozpoczęliśmy krótki spacer, w czasie którego podziwiać można było potężne stare dęby i miejscami las o charakterze naturalnym, od dawnej składnicy drewna dotarliśmy do brzegu rzeki Braszcza. Ciek ten (znany nam już ze spotkania z Norką Amerykańską) przywitał nas ogromną połacią martwego lasu i głosami dzięciołów. Rozpoczęły się poszukiwania nowych gatunków... przeważał dzięcioł duży, w oddali słyszany był dzięcioł czarny, momentami także padały podejrzenia odnośnie dzięcioła średniego. Po chwili poszukiwań i spacerze udało się napotkać także dzięcioła białogrzbietego. Dla uczestników wycieczki było to pierwsze spotkanie z tym gatunkiem. Obserwacji tej towarzyszyły także spotkania z kowalikiem oraz sikorą czubatką.
Spacer przebiegał w bardzo przyjaznej atmosferze związanej z poprawą pogody, a także licznymi śladami obecności bobrów, jarząbków, jeleni czy żubrów (w postaci odchodów).
Powrót na lunch, chwila przerwy i znowu w teren :)
Tym razem podjęliśmy wyzwanie związane z przejściem (części bądź całej) Carskiej Tropiny. Szlak ten położony nad brzegiem Narewki obfitował w tropy oraz odchody wilków świadczące o granicy terytoriów watach. Niestety wieża widokowa rozebrana 2 lata temu z powodów bezpieczeństwa nie została jeszcze odbudowana. Pozostało nam podążyć pięknym szlakiem po dawnej carskiej drodze na południe. Nasłuchując dzięciołów i oczekując spotkania z sóweczką przemieszczaliśmy się dalej i dalej, aż dotarliśmy do zamkniętej kładki na szlaku. Stan techniczny kładki nie pozwalał na jej przekroczenie więc zatrzymaliśmy się na krótką herbatę i kawałek czekolady. W tym momencie po drugiej stronie kładki udało się nam zaobserwować stado 11 dzików. Po chwili nad naszymi głowami przeleciał również majestatycznie orzeł przedni. Jako że zaczęło się ściemniać rozpoczęliśmy powrót i odwiedziliśmy jeszcze miejsce dokarmiania żubrów. Tym razem dopisało i trud dotarcia zaowocował spotkaniem z 8 osobnikami.
Powrót do auta i do kwatery minął bez kolejnych obserwacji...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz