 |
Białogrzbiety brzozowy |
Kolejny dzień podlaski rozpoczął się
od szczypiącego mrozu i obserwacji jemiołuszek żerujących
bezpośrednio w Goniądzu na krzakach nieopodal domu. Później
ruszyliśmy w trasę. Przejście szlakiem wzdłuż grobli obfitowało
w spotkania z dzięciołami, w tym z białogrzbietymi, kolejne ślady
bobrzej aktywności, tropy łosi i dzików, stada jemiołuszek,
kowaliki, pełzacze, raniuszki. Ten dzień był dobry z punktu
widzenia ornitologicznego.
Następnie przeprawa kangurem przez
wysokie śniegi z sercem w przełyku – przejedzie-nie przejedzie,
ale samochodzik jednak dzielny jest :)
 |
W rejonie Fortu IV |
Po chwili przejazdu udało się
dotrzeć do Fortu IV-ego. Co zaś przykre, tego dnia nie udało się
zobaczyć jeszcze żadnego łosia, mimo że jedna koleżanka nadal go
nigdy nie widziała. Poszukiwania wokół czwórki na początku były
bezowocne, ale później wreszcie łosie obrodziły i dało się
zobaczyć ich co najmniej kilka. Sam fort IV wydaje się zdecydowanie
ciekawym miejscem do prowadzenia obserwacji – fosa, nierówności
terenu, ruiny zabudowań betonowych stwarzają różnorodne warunki
dla wielu gatunków które potencjalnie mogą tam występować.
Wieczorem wyruszyliśmy raz jeszcze na poszukiwania płomykówki.
Tego dnia byliśmy zdecydowanie najbliższej. Udało się znaleźć
miejsce gdzie ta przeważnie przebywa, pojedyncze pióro, a nasze
przypuszczenia potwierdziły rozmowy z mieszkańcami okolicy. Dalsze
przeszukiwanie Goniądza nie przyniosło jednak rezultatu, a pogoda
nie sprzyjała długim wędrówkom. Powoli nasza biebrzańska
przygoda zaczęła dobiegać końca...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz