W ramach świadczenia usług
turystycznych miałem przyjemność rewanżu za zwiedzanie
południowej Anglii prowadząc pewną angielkę po karpackich drogach
i bezdrożach. Cel był prosty – wilki i rysie, uszatki, urale,
dzięcioły białogrzbiete, wydry, bobry, trójpalczaki i inne
zwierzaki. Plan realizacji był trudny, ale okazał się skuteczny –
Balnica i Łapszanka.
 |
Balnica |
Zacznijmy od początku, odbiór z
lotniska nastąpił już 24ego wieczór – i pierwszym celem była
krótka przekąska, a potem poszukiwania uszatek w rejonie Kryspinowa
– bezskuteczne. W trakcie tego wieczoru odwiedzaliśmy jeszcze
kilka miejsc gdzie te ptaki ostatnio były spotykane, ale też nie
przyniosło to rezultatu. Dopiero w późniejszych godzinach w czasie
przejazdu udało się obserwować kilka osobników żerujących przy
drodze, a siedzących na słupkach czy na drzewach. Co ważne nie
uciekały, dały się długo obserwować i wywołały pierwszy
uśmiech na twarzy naszej turystki.
 |
Zapomniany cmentarz |
Później ruszyliśmy przez Ustrzyki
Dolne pętlą bieszczadzką – tuż przed wschodem słońca i w jego
okolicy. Było na tyle szaro że można było szukać wilków, ale te
nie chciały się ujawnić. Ostatecznie po kilku godzinach dotarliśmy
na Balnicę, aby tam skoncentrować nasze poszukiwania. Już wtedy
poczułem przedsmak tego co będzie mnie czekało w lutym, bo
gospodarza nie zastałem i miałem przyjemność dbać o cały
dobytek.
Nasze pierwsze kroki na miejscu
skierowaliśmy na małą pętle przez Solinkę. Tam pięknie dało
się zobaczyć ślady bobrowej aktywności – niestety bez samych
bobrów. A tuż dalej tropy niedźwiedzia. Kilkudniowe ale i tak
ciekawe i zaskakujące dla naszego gościa. Wieczór spędziliśmy na
krótkim spacerze po okolicy, ale niestety nic super ciekawego nie
udało się już zaobserwować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz