 |
Krzyż na grobie pańszczyzny |
Po ciężkich opadach śniegu w nocy i dniu poprzednim przyszło sprawdzić czy na śniegu nie pojawiły się jakieś nowe tropy. Na początku miłe zaskoczenie bo wyraźna świeżutka rynna wykonana przez bobry - znaczy się są już aktywne! Przyjazna pętla drogami leśnymi, bezdrożami i szlakami była najdelikatniej mówiąc męcząca - puch niby lekki ale nartom potrafi utrudnić przemieszczanie się. Wpierw przez teren dawnej wsi Balnica, a później do szlaku granicznego. Także Luna odczuła problemy kopnego śniegu, przez który przedzierać się wcale nie było jej tak łatwo. Wędrówka przyniosła obserwacje dzięcioła białogrzbietego w ilości sztuk kilku, a także rekordową ilość tropów jak na te 10km wędrówki - jedne ! i to wiewiórki. Zwierzyna musiała się bardzo schować by przeczekać ten nawrót zimy. Do tego śnieg wieczorem dalej padał i nie wiele wskazywało na to by miał szybko przestać. Nasz śniegowskaz na dachu nadal przybiera na wskazaniu.
 |
Luna we śniegu brnąca |
Po południu przejazd do Komańczy przyniósł nam walkę ze słabą widocznością i śnieżycami, a poza tym to wszystko po staremu. Ogień w kominku strzela, wiatr w kominie huczy, czego chcieć więcej ? Późnym wieczorem rozpogodziło się na trochę i można było spojrzeć na pięknie wygwieżdżone niebo z księżycem. Takie widoki tylko w tych regionach - brak skażenia światłem ma ogromne zalety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz