środa, 29 lutego 2012

Kierunek Podlasie 29.02

Łosie były, sarny były, jelenie były, wydra była, ... czas na spacer po lesie.

Dzień rozpoczęliśmy od spotkania o 7.00 - krótki spacer przed śniadaniem do pobliskiego lasu zaowocował (po mobbingu) dzięciołami dużymi oraz słyszanym dzięciołem czarnym. Dzięcioły duże były na granicy terytoriów i doszło nawet do konfliktu międzyosobniczego. Chwilę przed spotkaniem dało się spotkać spacerującego łosia tuż koło hotelu, a nad polem polował również błotniak i to najpewniej zbożowy samiec (dość daleko). Do krakania kruków zdążyliśmy się już przyzwyczaić.

Po śniadaniu ruszyliśmy na całodzienną wycieczkę. Zaopatrzeni w prowiant i dobre samopoczucie wpierw obeszliśmy połać lasu w której widziany był ryś. Niestety panująca odwilż uniemożliwiła odnalezienie świeżych tropów.. Pozytywnym aspektem było napotkanie kilku łosi, dzięcioła dużego, pełzacza leśnego, mysikróliko-zniczków, czubatki, oraz chwilę później dzięcioła czarnego.

Lunch zjedliśmy na wieży na Ławkach (znowu pusto...) a następnie wyruszyliśmy na spacer Groblą Honczarowską w kierunku batalionowej łąki. Wszędzie przy szlaku były ślady aktywności bobrów, ale... bez bobrów. Udało się spotkać nawet bobrze odchody. Jedynym elementem ratującym honor tej wędrówki było napotkania stada 2 dzików, a następnie innego stada z 3 osobnikami. Obserwacja ta bardzo ucieszyła przyjezdnych gdyż okazało się, że dziki są praktycznie niespotykane w Europie i nie występują w Anglii.

Powrót na obiad odbywał się już o zmierzchu, ale ten roświetlały reflektory dachowe auta, oraz dzielna latarka która zdobyła absolutne uznanie.
Kolacja minęła przy opowieści o bobrze zgodnie z prezentacją Fundacji Wspierania Inicjatyw Ekologicznych. Prezentacja bardzo pozytywnie zaskoczyla odbiorców swoją treścią i jakością.

Po kolacji wyruszyliśmy na nocne poszukiwania sów (i nie tylko) z efektem kilku puszczyków, kilku zajęcy, kilku saren i szczekających kozłów, podejrzeniem jenota (daleko i krótka obserwacja). Nocna jazda (Gugny, Trzcianne) cieszyła się zainteresowaniem i była bardzo owocna w napotkane zwierzęta (m. in. sarny, zające, puszczyki, lisy..).

wtorek, 28 lutego 2012

Kierunek Podlasie 28.02

Kolejny dzień minął pod znakiem poszukiwań łosia... a było to tak:

O poranku - godzina 7.00 - krótkie obserwacje tuż przy dworze. Mnie dopisało szczęście gdyż nad głową przeleciały dwa dzięcioły czarne które odzywały się następnie z pobliskiego lasu, a które gościom z zagranicy udało się (jak na razie) tylko słyszeć. Krótki przejazd samochodem w kierunku wieży na bagnie Ławki mający być teoretycznym gwarantem łosi o poranku zakończył się fiaskiem. Ani jednego stworzenia... Powrót na śniadanie bez bardziej istotnych obserwacji (stada czyży, sikory, głosy dzięcioła czarnego). Śniadanie przepyszne - warto podkreślić bogactwo smaków - wędlin, serów i pysznych dodatków serwowanych przez obsługę Dworu.

Po śniadaniu wyruszyliśmy na dłuższą wycieczkę objazdową. Podążyliśmy przez Bagno Ławki na którym ponownie nic nie było, następnie w kierunku wideł Narwi i Biebrzy. Tutaj udało się zaobserwować dwa żurawie, srokosza, kilka myszołowów, bielika oraz kolejne stada trznadli i czyży. Na tym etapie zdarzyła się także wątpliwa obserwacja orlika. Wątpliwa bo byłaby bardzo wczesną a napotkany ptak na pewno nie był ani myszołowem, ani młodym bielikiem...

Następnym przystankiem był most na Narwii w poszukiwaniu bobra i norki, które również się nie pojawiły, natomiast udało się zaobserwować stado szczygłów. Dalej, dojechaliśmy na Strękową Górę w rejon bunkra biorącego udział w Bitwie pod Wizną (wrzesień 1939). Krótka opowieść o bohaterstwie polskich żołnierzy okazała się ciekawą, a obserwacja polującej wydry oraz stada łabędzi (przeważnie niemych), gęsi (głównie gęgaw) sprawiła że odwiedziny miejsca okazały się bardzo wartościowymi.
W dalszej kolejności objazd prowadził po zachodniej stronie Biebrzy (i Narwii). Niestety znaczna część rzeki była dalej pokryta lodem a pogoda nie sprzyjała obserwacjom. Udało się napotkać kolejne stada gęsi, łabędzi, pojedyncze nurogęsi, a najpewniej gdyby warunki sprzyjały udałoby się również wypatrzeć bielaczki, świstuny czy inne kaczki przebywające w okolicy (źródło: Forum przyroda.org). Podążaliśmy dalej ku północy napotykając naprzemiennie myszołowy zwyczajne i włochate.

Po dotarciu w rejon Goniadza (dalej nie udało się napotkać ani jednego łosia), odwiedziliśmy Centrum Edukacji Biebrzańskiego Parku Narodowego, a następnie przejechaliśmy przez most na Biebrzy i przez kolejne wsie dotarliśmy w rejon mostu kolejowego. W tamtym miejscu udało się zaobserwować najprawdopodobniej rzęsorka rzeczka.
Lekko smutni i zrezygnowani wyruszyliśmy w kierunku Dobarza. Po drodze udało się wypatrzeć pierwszego łosia, a chwilę później kolejne i kolejne. Wszystkim na pokładzie samochodu znacznie ulżyło. Przez całą podróż udało się zaobserwować ogromną ilość saren i jeleni obojga płci.
Po kolacji wyruszyliśmy na nocne tropienie + poszukiwania sów zakończone obserwacją puszczyka (najprawdopodobniej polującego) oraz odnalezieniem tropów rysia, łosia, saren.

Dzień zakończył się koło godziny 23.00

poniedziałek, 27 lutego 2012

Kierunek Podlasie 27.02

Pierwszy przejaw współpracy z Willdlife tours Polska (A. Felix Felger) i Wildlfie&Wilderness UK z moim udziałem.
Wyprawa na Podlasie na teren Biebrzańskiego, Narwiańskiego, Białowieskiego Parku Narodowego oraz Puszczy Knyszyńskiej. Cel - łosie, rysie, wilki, bobry, żubry i inne dzikie stworzenia ;)

27.02
Spotkanie o 18.30 na lotnisku im. F. Chopina w Warszawie przebiegło bez problemowo. Samolot przyleciał do Polski bez opóźnienia, a pierwszy kontakt okazał się bardzo pozytywnym. Po kilkunastu minutach spakowani w moim wyprawowym Renault Kangoo ruszyliśmy na północny wschód konwersując bez najmniejszych barier językowych. Przemieszczaliśmy się powoli i o godzinie 21.30 dotarliśmy do Dobarza w dolnym basenie Biebrzy. Po przepysznej kolacji i zakwaterowaniu spędziliśmy parę miłych chwil na konwersacji i zakończyliśmy dzień około północy. Przed snem udało się słyszeć samca puszczyka, a w oddali podobno wyły wilki - słyszane przez innych mieszkańców Dworu Dobarz. Z nadzieją umówiliśmy spotkanie na godzinę 7.00 dnia następnego pełni nadziei po informacji uzyskanej od Katarzyny Ramotowskiej, odnośnie spotkanego rysia (tego dnia przez jej znajomą) tuż w okolicy hotelu. Informacja ta znacznie poprawiła nastroje :)