czwartek, 28 lutego 2013

28.02.2013 – kierunek Bieszczady II, dzień 5

Z rejonu Beniowej
Ten dzień miał być niczym as z rękawa i takim się okazał! Po licznych próbach wypatrzenia wilków w okolicy postanowiłem podjąć wyzwanie stawiane przez Sianki. No i pojechaliśmy. Pogoda była absolutnie idealna - błękitne niebo, grama chmury, grama wiatru - po prostu bajka, a krajobrazy wyostrzone niczym w alpach. Mogły tylko zachwycać.
W czasie przejazdu mniej więcej w rejonie Brzegów Górnych na polu obserwowaliśmy coś co było ni to wilkiem, ni to lisem. Ostatecznie zostawiłem to jako nieoznaczone, skłaniałbym się do lisa (z uwagi na zachowanie) i do jakiegoś pokracznego wychudzonego wilka z uwagi na kolor... ale obserwacja ta była pod światło no i pozostała wielką tajemnicą.
Żerowisko dzięcioła czarnego
Przejazd w rejon Sianek zajął nam chwilę, bo warunki na drodze były absolutnie nieprzyjazne, natomiast na miejscu - coś wspaniałego. Pusto, biało, błękitnie i już od pierwszych kroków po wyjściu z auta byliśmy na tropach wilków. Tych w czasie całego spaceru niezliczona ilość. Do tego odchody czy oznaczenia terenu moczem. Czuć było że są gdzieś dookoła nas. Niestety ptaki nie współpracowały - cisza absolutna... z drapoli tylko jeden kruk, a poza tym puste i czyste niebo... Grama stukania dzięciołów, raz tylko mieliśmy głos kontaktowy dużego, a poza tym prawie nic.. (jedno podejrzenie czarnego ale nie dało się zweryfikować). W czasie przejścia kilka postojów w rejonie Beniowej, zdjęcia z tropami, ale dalej bez wilków. Anglik niepocieszony, bo wilka chciał zobaczyć (chociaż i tak chodzenie po tropach go cieszyło), ale nie ustajemy w poszukiwaniach.
Wilk w rejonie Beniowej
Po kilku godzinach dotarliśmy do parkingu, gdzie w pobliżu składowane były ogromne stosy siana. No to rozpoczęliśmy obserwacje ze stosu, a przy tym opalaliśmy się w gorących promieniach lutowego słońca. Niestety żaden wilk sie nie objawił. Postanowiliśmy w czasie przejazdu rozglądać się intensywnie, odprawiając różne modły każdy na swój sposób. Jakie było nasze zdziwienie gdy po przejechaniu 200 metrów od parkingu zobaczyliśmy WILKA. Stał na prostopadłej drodze, spojrzał na nas i nie spiesznie spacerował. Oglądając się raz za razem. Staliśmy jak zamurowani - około 2 minuty patrzenia na samotnika (pewnie młodzik który odszedł od watachy) paradującego przed nami, rozglądającego się z nasypów śniegowych, znaczącego teren, sprawdzającego stogi siana... no po prostu obserwacja życia i absolutnie wymarzona. Udało się jakieś zdjęcia dokumentacyjne zrobić (szkoda że nie było kogoś z dobrym teleobiektywem :( , a moje zdjęcia wrzucę jak znajdę adapter do kart SD) a później wilk oddalił się. Łzy na oczach anglika, uśmiech w sercu i można było spokojnie wracać. Jeszcze próbowaliśmy słuchać za puchaczem w rejonie torfowisk, ale chyba było jeszcze za wcześnie - słońce ciągle królowało na niebie - nisko, ale ciągle.

Dalszy przejazd już na luzie, zaglądając jeszcze do zagrody pokazowej żubrów (jednak wole takie na żywo niż w pseudo zoo), a potem do siekierezady (która zachwyciła klimatem) i do hotelu. Dzień można uznać za spełniony :)

środa, 27 lutego 2013

27.02.2013 – kierunek Bieszczady II, dzień 4


Tropy żbika
Poranek zaczęliśmy od wizyty na przełęczy jeszcze przed świtem i śniadaniem, gdzie mając bardzo szeroki widok na pobliskie pola staraliśmy się wypatrzeć wilki. Wilków nie było, ale za to lisów – masa! Jeszcze krótki przejazd przez okoliczne wsie i pola, ale też bezskutecznie. Czekając na przełęczy z daleka odzywał się dzięcioł zielony, ale to nie zielonosiwy :(
No to czas na właściwą część dnia - kierunek Łopienka. Po drodze fajna obserwacja srokosza, aby następnie przedzierając się przez śniegi i lody dotrzeć w rejon Łopienki. Krótka rozmowa ze strażą leśną – według której misie śpią – zaowocowała informacją że w terenie jest grupa z SGGW która od kilku dni szuka wilków. Ponoć gdzieś słyszeli wycie, gdzieś widzieli tropy, znaleźli truchło (wspomniane w dniu poprzednim w Post Scriptum), ale samych wilków jeszcze nie.
Z widokiem na połoniny
Myśmy wyruszyli na tradycyjną pętlę – pierwsze napotkane tropy – niedźwiedź. Te tropy już mi się zaczęły nudzić. Tu w rejonie można śmiało stwierdzić że chodziła matka z 2ką lub 3ką młodych. Niektóre tropy malutkie, inne znacznie większe. W miejscu gdzie przeważnie znajduje liczne ślady jarząbka było czysto! Natomiast co warto podkreślić tropów jelenich masa! I widać że chodzą już za nimi zrzutowcy, bo śladów rakiet śnieżnych przedzierających się przez lasy naprawdę dużo.
Pogoda była świetna, wiosna w powietrzu, tylko nie wiem czemu dzięcioły o tym nie wiedzą. Kolejne okazje stracone :( W trakcie tego dnia i spaceru jedna rzecz natomiast absolutnie dopisała – tropy żbika! Moje pierwsze, tak wyraźne, absolutnie niekontrowersyjne żbicze łapki odbite na śniegu! Prawdziwy rarytas jak dla mnie i chyba dało się to zauważyć w mojej ekspresji przed naszym brytyjskim turystą.

wtorek, 26 lutego 2013

26.02.2013 – kierunek Bieszczady II, dzień 3

Czas na wizytę na Balnicy. Tak tak, zdążyłem się już za tym miejscem stęsknić ;) Zrobimy tam jakąś ciekawą pętlę lub ósemkę i sprawdzimy czy coś nie zechce się nam pokazać.

 na tropach rysia
No i po wycieczce trzeba napisać że otworzyło się dla nas okno pogodowe ! Od momentu dojechania na parking do momentu powrotu mieliśmy piękne słońce i błękit nieba. Czuć aż było wiosnę w powietrzu. Wszystko jednak mokre ! Śnieg płynie na potęgę, odwilż ogromna... no ale trudno, trzeba wędrować. Wpierw wyraźne tropy rysia – w tym samym miejscu co równy tydzień wcześniej, ale idące w przeciwnym kierunku, do tego 2-3 sóweczki odzywające się z różnych stron, odległa uszatka, przelatujące 14 kruków i 10 myszołowów. Czyżby ptaki zaczęły swoją wędrówkę? Ślady wydry bez zmian, tylko troszkę więcej odchodów w okolicy, a więc ona tam jest!
Później przedzierając się lekko przez gęsty las usłyszeliśmy wołanie puszczyka. Niezbyt głośne, ale i niezbyt odległe. Poszliśmy w tym kierunku i okazało się że to nie puszczyk, a orzechówka naśladowała głos! Pierwszy raz słyszałem takie naśladownictwo w jej wykonaniu!
Dzięcioły niestety nie chciały się pokazywać, a to pewnie za sprawą silnego wiatru, tak samo jarząbki... cisza.
Odchody niedźwiedzia brunatnego
Po krótkiej wizycie na Balnicy, pogłaskaniu Luny, przepytaniu czy z kotem w porządku i zobaczeniu że kalendarz jest ustawiony na maj... (duchowi znudził się już lipiec) poszliśmy na Solinkę. Tam chwila obozowania i obserwacji – gdzie wpadł nam przelatujący błotniak zbożowy, a także kolejne myszołowy. Niestety wilków nie udało się wypatrzeć, natomiast niemalże wszędzie świeże ślady i tropy niedźwiedzi. Te już są bardzo aktywne.
Później powrót stopniowo w kierunku hotelu lustrując okoliczne pola i łąki. Pod hotelem znowu krzyczał puszczyk a w nocy dało się słyszeć szczekanie kozłów.

PS. Później okazało się że 200 m od nas na Solince wilki zjadły byka jelenia. Prawdopodobnie w nocy przed naszą wizytą. Co prawda już tego dnia niewiele co tam było, niemniej otarliśmy się o watachę.

poniedziałek, 25 lutego 2013

25.02.2013 – kierunek Bieszczady II, dzień 2

Żubr byk Bieszczadzki
Tego dnia jeszcze przed śniadaniem wyruszyliśmy na krótką przejażdżkę na okoliczne pola i łąki z nadzieją na jakieś ciekawe obserwacje. Z ciekawych dla naszego gościa – ujrzeliśmy raniuszki w naszej klasycznej wersji z białą głową, ale dla niego było to coś specjalnego. Później wizyta na terenie opuszczonej wsi Tworylne. Żubry zgodnie z oczekiwaniami dopisały – stado cn. 26 sztuk prężyło się dumnie na łące, na którą doprowadziły nas tropy rysia. Przy aucie zaś od razu po wyjściu znajdowały się tropy wilka. Więc robi się ciekawie. Spacer przez Tworylne z nadzieją na dzięcioły – szczególnie tego białogrzbietego – lekko rozczarował. O ile miesiąc temu były one super aktywne tak dziś ich aktywność była znikoma, a właściwie jej nie było. Szkoda, bo tam byłem niemal pewny ich zatrzęsienia.
Bieszczadzki zachód słońca
Następnie przejazd pętlą bieszczadzką, z pięknymi widokami na połoniny, wschodem księżyca, kolorami po zachodzie słońca oraz sóweczką, która pozowała do obserwacji aż do znudzenia. Niestety mimo prób nasłuchu i nawoływań z kilku miejsc wilki milczały.
Po kolacji jeszcze krótka przejażdżka która zaowocowała dziwnym nawoływaniem jakiegoś zwierza. Nie wykluczone, że był to lis, ale takie werblowanie słyszałem pierwszy raz w życiu. Poszukując źródła tego głosu przez lornetkę z latarką, raz tylko błysnęły oczy ale nie było możliwości identyfikacji, a szkoda.

niedziela, 24 lutego 2013

24.02.2013 – kierunek Bieszczady II, dzień 1

Na wstępie dodam że dnia poprzedniego, czyli w sobotę wyjeżdżając z Balnicy napotkaliśmy tropy niedźwiedzie – świeże, wyraźne... po prostu coś cudownego na zakończenie.

Puszczyk uralski
Tak naprawdę dzień transferowy z Balic do Baligrodu, ale nie tak od razu... Na początku odwiedziliśmy zbiorniki w Kryspinowie, a tam – obserwacja 5 uszatek przesiadujących na drzewie. Coś niesamowitego. Następnie pojechaliśmy przez Beskid Niski, następnie przez Cisną do miejsca zakwaterowania. Po drodze świetnie udało się obserwować puszczyka uralskiego czatującego na drzewie nad polami. Jeszcze było dość jasno by możliwe było zobaczenie wszystkich jego szczegółów a luneta zdecydowanie to zadanie ułatwiła. Do tego również przyjazna obserwacja myszołowa włochatego, który również przesiadywał nad drogą. Widać że wycieczka zaczyna się podobać naszemu gościowi.
Po przyjeździe do hotelu za oknem dało się słyszeć głośne nawoływanie puszczyka zwyczajnego, a z rozmów z personelem wynikało, że nie dalej jak kilka dni temu ryś przeszedł tuż przy płocie ośrodka. Zaostrzyło to nasz apetyt.

piątek, 22 lutego 2013

22.02.2013 Zimowa Balnica dzień 15

Śniegowskaz przed wejściem
Pobytu na Balnicy tym razem dzień ostatni. Na spokojnie przesiedziany, w ciszy i relaksie... pakowanie, pranie, ... takie życie. Za oknem wiatr pędzi białe tumany śniegu więc nie zachęca ta pogoda zbytnio do wychodzenia. Momentami chwilami lepsza pogoda, ale i tak śnieg. Przed zachodem słońca odniosłem dziwne wrażenie że przez polane przed domem przeleciało stado 12 szpaków lecących z południa na północ. Nie wiem czy to możliwe, ale pokrój, styl lotu, wielkość wyraźnie wskazywała na ten gatunek. Czyżby jakieś powrotne ptaki z zimowych wypraw zaczęły wędrówkę w kierunku domu? nie wiem... ale miło było zobaczyć nowy gatunek w tym czasie na polanie... a do kruków już się zdążyliśmy przyzwyczaić :)
Na naszym dachowym śniegowskazie co najmniej pół metra śniegu, więc jeszcze chwila zanim stopnieje i pozwoli geofitom zakrólować na dnie lasu.
Do nas dołączyła grupa z Treck Team'u którą już kiedyś jesienią miałem przyjemność gościć jesienną porą. Tym razem 12 osób postanowiło przenocować w naszych salach.
Ja tymczasem żegnam się z internetem, a rano trzeba wracać na chwilę do Krakowa, by już w niedzielę znowu zawitać w Bieszczadach.

czwartek, 21 lutego 2013

21.02.2013 Zimowa Balnica dzień 14

Dzięcioł białogrzbiety
Dzień czternasty pobytu na Balnicy - to dzień pod znakiem dalszych opadów śniegu, a do tego męczarni lekkiej na biegówkach. Mimo że obrana trasa nie była zbyt długa to dała mi w kość. Ruszyłem przez Solinkę w kierunku Roztok Górnych. Niby łatwo, prosto przyjemnie, ale mimo to bardzo ten dzień odczułem. Może to przez zalegające pokłady śniegu na trasie, a może przez ogólne zmęczenie. Niemniej udało się spotkać kilka dzięciołów białogrzbietych, kilka dużych, tropy rysia, tropy wataszki wilczej pod zboczami Hyrlatej. Tam i z powrotem w 3 godziny, a potem już na spokojnie rąbiąc drewno i czekając zmierzchu. Noc przyniosła za to piękne gwiazdy i księżyc. Absolutnie zachwycające!

środa, 20 lutego 2013

20.02.2013 Zimowa Balnica dzień 13

Krzyż na grobie pańszczyzny
Po ciężkich opadach śniegu w nocy i dniu poprzednim przyszło sprawdzić czy na śniegu nie pojawiły się jakieś nowe tropy. Na początku miłe zaskoczenie bo wyraźna świeżutka rynna wykonana przez bobry - znaczy się są już aktywne! Przyjazna pętla drogami leśnymi, bezdrożami i szlakami była najdelikatniej mówiąc męcząca - puch niby lekki ale nartom potrafi utrudnić przemieszczanie się. Wpierw przez teren dawnej wsi Balnica, a później do szlaku granicznego. Także Luna odczuła problemy kopnego śniegu, przez który przedzierać się wcale nie było jej tak łatwo. Wędrówka przyniosła obserwacje dzięcioła białogrzbietego w ilości sztuk kilku, a także rekordową ilość tropów jak na te 10km wędrówki - jedne ! i to wiewiórki. Zwierzyna musiała się bardzo schować by przeczekać ten nawrót zimy. Do tego śnieg wieczorem dalej padał i nie wiele wskazywało na to by miał szybko przestać. Nasz śniegowskaz na dachu nadal przybiera na wskazaniu.
Luna we śniegu brnąca
Po południu przejazd do Komańczy przyniósł nam walkę ze słabą widocznością i śnieżycami, a poza tym to wszystko po staremu. Ogień w kominku strzela, wiatr w kominie huczy, czego chcieć więcej ? Późnym wieczorem rozpogodziło się na trochę i można było spojrzeć na pięknie wygwieżdżone niebo z księżycem. Takie widoki tylko w tych regionach - brak skażenia światłem ma ogromne zalety.

wtorek, 19 lutego 2013

19.02.2013 Zimowa Balnica dzień 12

Balnica...
No i zaczęło padać śniegiem. Pogoda taka że nie zachęca zbytnio do wychodzenia a i widoczność daleko ograniczona. Może jak jutro już nie będzie padać to po takim ponowie uda się coś fajnego wyciągnąć z tropów. Tymczasem można było ogarnąć trochę dom po turystach i przygotować się na następnych. Porąbać trochę drewna do kominka i odespać. Zobaczymy co przyniesie jutro.

poniedziałek, 18 lutego 2013

18.02.2013 Zimowa Balnica dzień 11

Puszczyk uralski od tyłu :(
Początek nowego tygodnia nie musi wcale przynosić zmęczenia i rozczarowania w pracy. Wręcz przeciwnie! może przynieść świetne doznania estetyczne i obserwacje! Tym razem trafiliśmy na trop niedźwiedzia z młodym, a także zaliczyliśmy fantastyczną dzienną obserwację puszczyka uralskiego. Do tego okazało się że bobry są przebudzone i wydeptują sobie nowe ścieżki. Miejscami w obrębie tam bobrowych odnaleźliśmy ślady po wydrze, która przemykała między kolejnymi stawami bobrowymi. Momentami liczyliśmy na spotkanie z niedźwiedziem, ale nie byliśmy stuprocentowo pewni chęci tego spotkania. W górnej części stawów bobrowych odkryliśmy jeszcze nory czegoś łasicowatego, ale bez możliwości rozpoznania gatunku. Przez całą długość doliny przebiegały też tropy rysia, a wyżej wilków więc dzień przyrodniczo trzeba wręcz uznać za udany.

mój ulubiony w Siekierze
Wieczór upłynął nam na rozmowach w Siekierezadzie, która swym klimatem oczarowała niektórych warszawiaków którzy byli tam po raz pierwszy w życiu. Obrazy, generalizacja na suficie, diabły na ścianach no i dobra muzyka wraz ze smacznymi potrawami dopełniły obrazu. Do tego spotkanie z Krzysztofem A. takim znanym dosyć bieszczadnikiem, a później już na Balnicy ostatni wieczór ludzi ze stolicy który trzeba było jeszcze przegadać. Myślę że udane zakończenie wyjazdu :)

niedziela, 17 lutego 2013

17.02.2013 Zimowa Balnica dzień 10

widok w kierunku szlaku granicznego
Po długiej nocy przyszedł czas na wczesnoranne wyruszenie w teren. UJ wędrował na autobus, a ja postanowiłem ich odprowadzić. Oni pieszo, a ja na biegówkach. W tym roku w pełni doceniam radość jaką daje ten sprzęt. Nie dość że człowiek porusza się szybko i sprawnie to jeszcze działa na kondycje. Coś fantastycznego. Gdyby tak przez cały okres zimowy można było tak dzień w dzień robić te kilometry to byłoby bajecznie. No ale do rzeczy. Na trasie właściwie nic nowego wyjątkowego w pierwszej kolejności nam nie doszło, później zaś na przejeździe wzdłuż torów dowiedziałem się dokąd poszedł niedźwiedź, którego tropy widzieli 2 dni wcześniej koło żubrów - a poszedł na Kopę, dowiedziałem się że ryś lubi chodzić po nasypie kolejowym przez spory nawet odcinek. Do tego śpiew sikor przeogromny, chociaż powrócił do nas mróz i zachmurzenie. W każdym razie las i okolica wyglądała pięknie! W dalszej części dnia część przyrodników ruszyła na wycieczkę objazdową za żubrami, ale skończyło się zupełnie inaczej. Opowieściom wieczornym długo nie było końca.

sobota, 16 lutego 2013

16.02.2013 Zimowa Balnica dzień 9

na tropie niedźwiedzia
Słońce nas nie opuszcza, a dobre humory dalej przy nas. Wczoraj w trakcie wędrówki kilka osób napotkało tropy niedźwiedzia wędrującego z Matragony w dół w kierunku Słowacji, więc padła decyzja że warto to sprawdzić. Ruszając na wschód  (gdzie dzięcioły kilka drzew pięknie rozkuły, a czarny dał się obserwować) dalej w trasę. No i nawet przez pewien czas udało się za tym tropem podążyć napotykając nawet świeżutkie (z dnia poprzedniego) odchody. Miś szedł niemal na wprost mijając różne wąwozy z wielką gracją. Nam nie szło to tak łatwo, mimo rakiet odczuwaliśmy brak długaśnych pazurów którymi można kotwiczyć się na podejściach. W jednym miejscu niezależnie od tropów misia udało się wypatrzeć drzewo z dość dużym gniazdem które wygląda raczej na używane. Myślę że będzie warto przyjrzeć się temu wiosenną porą by wiedzieć kto tam pomieszkuje. Może będę miał ku temu okazję, kto wie :) Przez ostatnie dni obserwowaliśmy co się dzieje z naszą sarną z początku wyjazdu no i nastąpiła jej całkowita niemal dezintegracja - została treść żołądka, a wszystko pozostałe - kończyny, kręgosłup, czaszka zniknęły... pewnie jakieś zwierzaki się nimi zaopiekowały.

na wykładzie
Wieczór nie przyniósł nowych obserwacji, natomiast był wspaniałą możliwością do przeprowadzenia warsztatów z zakresu Natury 2000. Wydaje mi sie że były na prawdę świetne, a to z uwagi na to jaka dyskusja się wywiązała. Szczególnie że na sali poza przyrodnikami były osoby z zupełnie innej branży, a także dwóch przedstawicieli GDOŚ z departamentu ds. Natury 2000. W późnych godzinach nocnych zalegliśmy w naszych barłogach lub toczyliśmy rozmowy aż do bladego świtu.

piątek, 15 lutego 2013

15.02.2013 Zimowa Balnica dzień 8

Luna wypatruje turystow
Piątek przyniósł kolejny dzień słońca i poszukiwania ciekawostek przyrodniczych. Wpierw jednak trzeba było pojechać do Cisnej. Po drodze lustrując okoliczne pola i zagajniki. Tropów było dużo, ale obserwacji już nie tak wiele. Szybkie odwiedzenia miejsca żubrowego ukazało tylko znaczną ilość tropów, ale leśnych krów nie udało się nigdzie wypatrzeć. Na drogach ślisko ale jakoś dajemy radę.
Popołudniu trochę lenistwa i czas by zadbać o dom, aby wieczorni liczni dość goście mieli jak się rozlokować. Jedno jest pewne - słońce grzeje co raz to cieplej! ale zima chyba jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa, a sikorki jak co dzień super aktywne przy naszych tłuszczowych kulach na ganku.
Wieczorem odbyły się intensywne przyrodników (i nie tylko) rozmowy tematyczne. Było zdecydowanie ciekawie!

czwartek, 14 lutego 2013

14.02.2013 Zimowa Balnica dzień 7

W drodze na Kopę
Kolejny dzień, kolejny teren, kolejna piękna wycieczka nartowo-rakietowa. Zgodnie z deklaracją trzeba było sprawdzić czy domniemany ryś poszedł faktycznie w górę nad cerkwiskiem. Wędrowanie przez Kopę skąd nie tak dawno przeszły wilki nie przyniosło zbyt wielu rezultatów, ale las tam wydaje się najdelikatniej mówiąc ciekawy - sporo młodych drzew, dość gęsto, a te co wyżej to w znaczniej mierze zamierające i martwe dziuplaste drzewa. Również w rejonie buczyny bliżej szczytu tych starych drzew było na prawdę wiele. Tropów żadnych się tam nie znalazło, natomiast przy karmnisku faktycznie wędrował niedźwiedź. Reszta dnia już na spokojnie pod błękitnym niebie w ostrym słońcu odpoczywając po lekkim zmęczeniu.
W okolicach zachodu słońca dało się jeszcze usłyszeć sóweczkę odzywającą się z niewielkiej odległości powyżej Balnicy. Może niezbyt głośno, ale zawsze przyjemnie :)

środa, 13 lutego 2013

13.02.2013 Zimowa Balnica dzień 6

z powrotem w kierunku Solinki
Kolejny dzień treningu narciarskiego, który zmęczył mnie trochę mniej niż ostatni, ale chyba widze postępy w moim poruszaniu się i kondycji. Tym razem trasa (nieprzetarta niestety) przez Solinkę do Żubraczy. Jakieś 12 km łącznie – lekko męczące ale mimo wszystko fajne. Do tego jeszcze tropy jakiegoś basiora bo ich rozmiar zdecydowanie mnie zaskoczył – były ogromne! Poza tym sikory ubogie dawały piękny wiosenny koncert wraz z kowalikami – czuć wiosnę na progu i to z każdym dniem chwilą i godziną bardziej! Temperatury już wyraźnie powyżej zera, co przekłada się na niestety mokry i ciężki śnieg.
Tego dnia działała w terenie już także sekcja teriologiczna koła przyrodników UJ, która prowadziła badania na transekcie badawczym na terenie dawnej wsi Balnicy. Trochę obserwacji dodali do puli – rysie, wilki, niedźwiedź... Jutro pójdę sprawdzić gdzie ten domniemany ryś polazł- może się uda go gdzieś wynaleźć. Jest wyraźne przebudzenie w przyrodzie. Zastanawiająca jest również synchronizacja tych niedźwiedzi, bo w Lutowiskach, Ustrzykach Dolnych i tamtych regionach też się pobudziły właśnie w tych dniach. Chociaż nie da się ukryć trudny jeszcze czas dla nich bo pokrywa śniegowa trzyma się jeszcze mocno.

wtorek, 12 lutego 2013

12.02.2013 Zimowa Balnica dzień 5

Balnica w szacie zimowej
Wiosna wciska się w krajobraz co raz to mocniej! Śnieg spada z drzew, biel kontrastuje z pniami drzew i z błękitem nieba. Dzisiejszy dzień – dzień zakupów. Trzeba było się przejechać do Cisnej. Już idąc do auta napotkaliśmy ciekawe rzeczy bo tropy po 5-6 wilkach, które przechodziły w rejonie parkingu. Sprawa świeża, bo i tropy bardzo wyraźne, później gdzieś odbiły, ale ta krótka obserwacja pozwoliła potwierdzić że watacha której tropy widzieliśmy 25.01.2013 dalej trzyma się gdzieś w okolicy. Przejazd do Cisnej nie obfitował w obserwacje, niemniej wzdłuż głównej drogi ciągnęło się mnóstwo tropów jeleniowatych i innych, więc tam, ta aktywność jest o wiele wiele większa.
Droga na Balnicę
Później powrót na Balnicę i opalanie się w ciepłym słońcu. Coś mi się wydaje że zima już nie zaatakuje. Wiem że jest to odważne stwierdzenie początkiem lutego, ale ptaki śpiewają co raz odważniej, jest co raz cieplej... zobaczymy.
Pod wieczór na Balnicę dotarła 5 osobowa grupa przyrodników z UJ którzy przyjechali tu troszkę potropić zwierzaki. Jestem ciekaw co im się uda w najbliższych dniach wynaleźć w okolicy.

poniedziałek, 11 lutego 2013

11.02.2013 - Przystanek Balnica i nadrabianie zaległości :)


W pierwszej kolejności muszę wszystkich przeprosić za tak długą przerwę w pisaniu, a było co opisywać, tylko nawał pracy sprawił że nie było aż tyle czasu na dzielenie się wszystkimi spostrzeżeniami. Natomiast postaram się je uzupełnić w najbliższych dniach – więc proszę wybaczyć występowanie postów z datą wsteczną.

11.02.2013 Zimowa Balnica dzień 4

Na Balnicy
Wciąż śnieżnie, ale co raz cieplej. Chyba odwilż jest już na progu. Oby nie, bo będzie mokro, a zimą jeszcze nie zdążyłem się w pełni nacieszyć, ale zobaczymy. Wpierw realizacja planu szybkiej przebieżki gdzieś pod górę – padło na Matragonę. Magiczną górę nad Balnicą. Wpierw powoli, a potem co raz to szybciej i wyżej, oddalając się co raz to bardziej od hałasów wydawanych przez pilarzy w jednej z dolin. Niestety tropów żadnych ciekawych nie napotkałem, natomiast to co widać było na górze... bajka! Królestwo śniegu! Coś niesamowitego. Ta góra ma w sobie coś, a sama jej korona była istnie fantastyczna. Nie dość że szadź na pniach, to mnóstwo śniegu na wszystkich koronach drzew, na niższych gałęziach....wszechdominująca biel. Chwila spaceru po szczycie, gdzie znalazłem polanę. Teoretycznie o niej wiedziałem, ale pierwszy raz postawiłem na niej swoje nogi. Widok na północ ciekawy, a do tego ten śnieg... niestety na start paralotniowy raczej się nie nadaje... ale wiem że będę ją odwiedzał częściej.
na szczycie Matragony zima
Gdy wróciłem na dół zastałem pierwsze tchnienie wiosny. Ciepło, słonecznie, błękitnie... i powoli z drzew zaczęły spadać czapy śniegu. W ramach dalszego spaceru szybka kontrol co u sarny – tą rozdziobały już kruki, pojawił się lis, który uciekł gdy się zbliżaliśmy, więc uczta została zakończona. Następnie przez gęstwiny trafiliśmy na szlak graniczny, gdzie jednak wiosna jeszcze nie zaczęła się zadamawiać i po krótkim spacerze do powalonego buka (brama się zapadła :( ) zawróciliśmy by rozgrzać się przy ogniu kominka.

niedziela, 10 lutego 2013

10.02.2013 Zimowa Balnica dzień 3

Na szlaku biegówkowym...
Dzień rozpoczęliśmy od sprawdzenia – co tam u sarenki. Sarenka była w stanie mniej korzystnym,a właściwie to było jej pół. Drugie pół zniknęło gdzieś w czyichś trzewiach. Dalsza wędrówka w dół przez zakopaną Udavę nie przyniosła wielu ciekawych obserwacji.
Po powrocie na Balnicę, zapiąłem biegówki i ruszyłem w dół w kierunku Maniowa. Przetarłem lekko szlak licząc na to że gdzieś przez tory przechodziło coś fajnego. Niestety moje oczekiwania nie zostały spełnione, pojedyncze sarny, jeleń, lisy... ani tropu wilka, ani tropu rysia, ani misia. Trochę się rozczarowałem. Droga powrotna była istną drogą przez mękę z uwagi na brak kondycji, ale jak wróciłem i padłem tak odczuwałem wielką satysfakcję z przebytej trasy. Muszę przyznać, że wschodnie zbocza Kopy robią bardzo dobre wrażenie – sporo starych drzew, do tego duża ilość zalega, więc nie wykluczone że zwierzaki tam siedzą. Trzeba będzie to sprawdzić któregoś dnia.

sobota, 9 lutego 2013

09.02.2013 Zimowa Balnica dzień 2

zimowo w Bieszczadach :)
No i zaczęło się! Śniegu masa! Bez rakiet śnieżnych byłoby trudno. Krótka pętla w śniegu i mrozie na Solinkę. Niestety wiatr szybko zawiewał także nasze ślady więc nie było co oczekiwać bóg wie czego. Jedynie atrakcją okazały się tropy wydry pod mostem, ale później po prostu brnęliśmy w ciszy, spokoju i śniegu z powrotem do domu.
Po krótkiej przerwie obiadowej ruszyliśmy na Udavę – a tam, niespodzianka! Kilkaset metrów od domu, jakieś 5-7 minut marszu znaleźliśmy świeże tropy rysia (albo dwóch) obok legowisko z resztkami sierści, a kilkanaście metrów dalej świeżą, dopiero co zaduszoną sarnę.

Sarna świeżo upolowana przez rysia
Mógłbym się niemal założyć że przepłoszyliśmy go od zdobyczy i że był (były?) gdzieś bardzo blisko. Poszliśmy jeszcze trochę w dół, później powrót i zamaskowani oczekiwaliśmy jakieś 100m od sarny czekając do zmroku lustrując czy aby kociak nie przyjdzie po swój posiłek, ale niestety zmrok i chłód dały nam się we znaki. Podobnie jak jesienią tak i tym razem wielce żałowaliśmy że nie mamy fotopułapki, bo zdjęcia czy film byłyby absolutnie rewelacyjne! Ze świadomością że on gdzieś tu jest wróciliśmy na Balnicę. Wieczorem nasłuchiwaliśmy czy wilki nie wyją i chyba nie wyły, ale nie byłem pewny jednego odległego odgłosu ze Słowacji – kto wie, może gdzieś tam są.

piątek, 8 lutego 2013

08.02.2013 Zimowa Balnica dzień 1

Jako że gospodarz czyli Wojtek wyrusza w podróż życia przez dwa tygodnie mnie przypadła przyjemność zawiadowania Przystankiem Balnica, niestety na cały 4 tygodniowy pobyt nie mogłem obie pozwolić. Podobnie jak jesienią siedziałem tu przez tydzień tak teraz będzie to dni 14. Tak sobie myślę, że jak trend się utrzyma to w kontekście roku spędzę tu ok. miesiąca :) kocham to miejsce, więc w sumie czemu nie :)

Nasz przyjazd na miejsce trochę się opóźnił z uwagi na zakupy i wizytę u Wojtka w Sanoku, ale potem już było tylko ciekawiej. Dojazd na miejsce troszeczkę wzburzył moją krew i zafundował podniesienie poziomu adrenaliny – jadąc autem rodziny niżej zawieszonym i z przednim napędem śniegu pokłady stresowały mnie lekko. A śniegu przez ostatnie 2 tygodnie dosypało i to znacznie!!
Wieczór spędziliśmy tu na miejscu, na spokojnie i w samotności. Dziś nikt nie przyszedł.

środa, 6 lutego 2013

06.02.2013 Konno


Ale fajny teren mi się udał. Korzystając z nawrotu zimy postanowiłem skorzystać z usług Zaczarowanego Wzgórza i wsiąść na koń. Tym razem jednak nie na ujeżdżalni, a w terenie. Coś wspaniałego – biel śniegu, przestrzeń, konie, las.. Taką jazdę lubię. Wiem, że niewiele się człowiek nauczy w terenie, ale ja przynajmniej przemogłem już częściowo mój lęk przed galopem. Już się cieszę na następne jazdy, pewnie gdzieś dopiero w połowie marca, ale mimo wszystko już przebieram kopytami :) Pozdrowienia dla całej ekipy Zaczarowanego, a jak ktoś się waha czy na konia wsiadać czy nie wsiadać odpowiem tylko – wsiadać! Z jego grzbietu las i przyroda wyglądają zupełnie inaczej i bardziej kompletnie.

poniedziałek, 4 lutego 2013

04.02.2013 Warsztaty edukacyjne i Stradomka


Tym razem edukacyjne spotkanie z dziećmi w szkole w Niegowici. Wpierw rozmowa z dziećmi z klas 1-6 a później z nauczycielami. Momentami wiedza niektórych młodych uczniów naprawdę mnie zaskakuje. W tej grupie trafił się nawet jeden młody ornitolog. Ciekawe co z niego wyrośnie. Ale dobrze wiedzieć że już w tym wieku są czasem dzieciaki dość mocno siedzące w temacie. Szkoda że jest ich tak mało. Po kilku godzinach rozmów była chwila przerwy, a że górka, na której czasem latają paralotniarze, w Stradomce niedaleko, to można było sprawdzić jak ona wygląda i gdzie przyjdzie pewnego dnia stawiać swoje własne kroki w temacie latania. A i na tej górce dało się obserwować fajnie polującego krogulca. Wygląda tak niepozornie, a mimo wszystko szybka maszyna do zabijania jest z tego ptaka. Miejmy nadzieję że był to dobry znak na przyszłość w kontekście latania.

sobota, 2 lutego 2013

02.02.2013 Krogulec

Drapol :)
Czasem odnosimy wrażenie, że w rejonie naszego domu nic nas już nie zaskoczy. Nie tak dawno znajomy pochwalił się liczbą gatunków ptaków widzianych z własnego okna. Ma lepszą lokację to pewne, natomiast czasem z poziomu okien też ciekawe rzeczy mogą się wydarzyć. Moja lista liczy ponad 30 pozycji, a ostatnio dołączył do niej krogulec. Ptak którego w Krakowie w centrum dawno już nie widziałem. Ostatnio do tych gatunków dołączyły również raniuszki i strzyżyk. Patrzmy czujnie za okna naszych mieszkań – kto wie może lata tam coś ciekawego :)

Co do latania tego dnia przyszedł do mnie cudowny plecaczek który pomoże latać – ale o tym więcej innym razem :)

piątek, 1 lutego 2013

1.02.2013 Warsztaty edukacyjne


Warsztatów edukacyjnych ciąg dalszy. Tym razem spotkanie z pracownikami GPN w Mszanie Dolnej. Na spotkanie przyszli także samorządowcy z najbliższego regionu by dowiedzieć się coś nowego na temat Natury 2000. Później miałem przyjemność rozmawiać z lokalnymi nauczycielami by w skrócie przedstawić im to co najważniejsze w tym samym temacie. Świetna atmosfera i zaangażowanie słuchaczy – to właśnie to, co jest najważniejsze!