poniedziałek, 26 listopada 2012

23.11.2012 - 25.11.2012 Jesienny Zjazd LTO oczami Małopolanina

Przyszedł czas na kolejny Zjazd Lubelskiego Towarzystwa Ornitologicznego czy jak kto woli LTO. Bazując na swoich poprzednich doświadczeniach wiedziałem, że trzeba przekonać i zabrać ze sobą osoby, które poczują klimat, poznają ludzi a także chętnie skorzystają z wykładów. W ten oto sposób silna grupa małopolska wyruszyła na podbój lubelszczyzny. Co prawda myśmy ich nie podbili, ale za to oni podbili nasze serca i umysły.

Zaczęło się od przejazdu w kierunku Zwierzyńca. Droga nam się lekko przeciągała ale mijała w pozytywnej atmosferze przerywanej krótkimi postojami. Po osiągnięciu celu rozpoczęły się krótkie przyrodników rozmowy. Co prawda w trakcie przejazdu zaobserwowaliśmy tylko kilka saren, ale tym razem nie przeszkadzało nam to zbytnio. Czas zebrać trochę sił na najbliższe dni i godziny, które będą intensywne.

Poranek przywitał nas średnią pogodą i mgłą, ale ta w wykładach zbytnio nie przeszkadzała. Po dotarciu do budynku RPN "Biały Słup" zasiedliśmy na sali w której panowała od samego początku sympatyczna atmosfera i wsłuchaliśmy się w wykłady. O sztucznych gniazdach (na przykład w wiadrach), o rozpoznawaniu wróblaków - nie nazywajmy ptaka, ale opiszmy go jak wygląda, o kolizjach z samolotami, o bączku, o rzadkościach lubelszczyzny, rozpoznawaniu błotniaków... Dla każdego coś dobrego. Moim prywatnym faworytem (z uwagi na działania edukacyjne) był właśnie wykład Michała Skakuja o drobnicy.
Nie brakło radosnych komentarzy odnośnie 6 szpaków czy jednego bociana mogących strącić samolot pasażerski (czym jest bocian w porównaniu z brzozą ?).

W przerwach między wykładami radosne przyrodników rozmowy, wymiany uśmiechów, uścisków dłoni, wiadomości ornitologicznych i serdeczne "co tam u Was"?, możliwość przypomnienia sobie niektórych twarzy czy poznania na żywo pewnych osób znanych ze środowiska netowego. Do tego sklepik z koszulkami, kubkami, publikacjami czy książkami z których część była dostępna dla każdego uczestnika Zjazdu, a część wymagała  drobnej opłaty. W chwilach wolnych możliwe były krótkie wyjścia w teren by popatrzeć co w drzewach piszczy. My jeszcze odwiedziliśmy stawy Echo - ale tam tylko 5 czapli siwych i jeden myszołów - czyli tzw. pustki.

Kolejnym miłym zaskoczeniem był wspaniały catering dla uczestników zjazdu. Nie dość że pyszny obiad, to później szwedzki stół aż do świtu z którego wszyscy mogli korzystać - szczególnie w trakcie gdy zaczęły się radosne i swobodne wieczorne przyrodników rozmowy. Kuluarowe działania ciągnęły się do świtu, przerywane tańcami i skakańcami. Trochę co prawda muzycznie było słabo, ale i tak można było się wybawić, co dodatkowo poprawiło atmosferę. Chyba największym tanecznym wydarzeniem było odtańczenie poloneza przez kilkudziesięciu uczestników zjazdu w spontaniczny, nieprzygotowany sposób, ale zgodnie z zasadami tego tańca (przynajmniej przybliżonymi) ;)

Poranek dla niektórych ciężki, dla innych lżejszy przerodził się w wyjazd na zbiornik Nielisz - tam wśród setek krzyżówek dało się wypatrzeć samicę Ohara, a później jeszcze kilka nurów czarnoszyich. Po drodze na gnieździe dało się wypatrzeć jeszcze bociana białego. Do tego pojedyncze obserwacje myszołowów, wróblaków, sikor a także prawdopodobnie nory chomika europejskiego przy polu kukurydzy. Ciągle z pełnym uśmiechem ruszyliśmy w dalszą trasę - do Zoo w Zamościu, gdzie mieliśmy niewątpliwą przyjemność zobaczyć jak taki obiekt funkcjonuje od kuchni - karmiąc mączniakami surykatki czy stojąc twarzą w twarz z tygrysem czując na sobie jego oddech, o lwach traktujących nas jak potencjalną przekąskę niewspominając. Do tego spotkanie z wyjątkowymi gadami, płazami czy puchaczami dającymi koncert. Udane przyrodnicze zakończenie dnia. Później już tylko droga powrotna by w środku nocy zakończyć ten wyjazd.

Wielkie brawa dla organizatorów zjazdu i całego LTO.. niemniej w kontekście tak dobrze zorganizowanego zjazdu - przyszłotygodniowy MTO będzie ledwie cieniem i nie spodziewam się nawet drobnej części tak pozytywnych wspomnień jak z tego zjazdu.

Ciężko całą relację ze wszystkimi niuansami ująć w takim krótkim tekście, ale jedno mogę powiedzieć śmiało - jeśli ktoś chce się czegoś nauczyć, zobaczyć jak powinien wyglądać zjazd przyrodniczy i poznać wielu fantastycznych ludzi to zjazd LTO jest najlepszą ku temu możliwością.

A ja dziękuje wszystkim dzięki którym zjazd mógł się odbyć a którego przebieg był tak wspaniały!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz