Krótki wyjazd ogólnoturystyczny, ale
wart wspomnienia. W pierwszej kolejności by podkreślić możliwość
uzyskania tanich przelotów między miastami w Europie za dosłownie
kilkadziesiąt złotych w obie strony – za to możliwości znaczne.
Tym razem padło na Rzym. No i w skrócie trzeba zamieścić takie oto podsumowanie:
Jest to duże miasto, ale pierwsze co
się rzuca w oczy to – śmieci, a na tuż dalszym planie ogólny
chaos komunikacyjny. Każdy na drogach jeździ jak chce – do tego
ogromna ilość skuterów i motocykli sprawia że trzeba mieć oczy
dookoła głowy, a po powrocie obserwacja samochodów na ulicach np.
Krakowa przynosi uczucie ulgi i spokoju... ale skupmy się może na
treściach najważniejszych – zabytki i przyroda.
Zabytki są ogromne! Jadąc tam miałem
świadomość że znajdę tam ogromne pomniki potęgi starożytnego
Rzymu, ale to co spotkałem przerosło moje oczekiwania. Rozmach,
wielkość i zagęszczenie obiektów przyprawiało o zawrót głowy.
Piękne Coloseum, Palatyn, Forum Romanum, Panteon, łuki triumfalne,
fontanny, … i to ciągłe przenikanie się historii z
teraźniejszością. Naprawdę trzeba to zobaczyć by to zrozumieć i
poczuć wielkość tego miasta.
Przyrodniczo pierwszy dzień zaskoczył
mnie palmami – które rosną to tu to tam, różnorodnością
gatunków drzew, z czego część widziałem pierwszy raz w życiu,
ciekawym pokrojem sosen, a do tego mandarynkami (niezbyt smaczne mimo
że teoretycznie dojrzałe) czy papugami – krążącymi nad
Palatynem i Forum Romanum skrzecząc niemiłosiernie. Z ptaków –
najbardziej zauważalne były chyba jednak mewy krążące nad
miastem, ale co się dziwić, skoro tylko 50km dzieliło nas od
morza.
Dzień drugi poświęcony był na dalsze wędrówki Rzymsko-Watykańskie. Kiedy u nas atak zimy, to tam ciepło, słonecznie i radośnie. Kolejne zaskoczenia związane z wielkością obiektów, testowanie pizzy, spaghetti, kawy w przydrożnej kawiarence... kosztowanie tamtejszego życia :) No i znowu zdecydowanie intensywnie, ale skoro jesteśmy tylko te kilkadziesiąt godzin, to trzeba wykorzystać je maksymalnie. Pod koniec dnia nogi nam wchodziły... ale przynajmniej udało się przejrzeć bazyliki – których rozmiary zdecydowanie silnie oddziałują na człowieka. Dodatkowy spacer Via Appia Antica która ma tysiące lat a ma lepszą jakość niż znaczna część dróg w Polsce...
Po tych godzinach w wiecznym mieście przyszedł czas powrotu do polskiej rzeczywistości. Wyjazd z miasta o 4 rano, a potem przelot nad górami dostarczył fajnych wrażeń estetycznych, a później cóż... witaj zimo :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz