Kolejny dzień w rejonie Krakowa :)
Rodzina zażyczyła sobie wycieczki dla nich i psa, niezbyt długiej,
ciekawej i najlepiej by jeszcze coś fajnego dało się zobaczyć.
Skrzywienie zawodowe miało oczywiście silny wpływ na wybór
miejsca docelowego. Padło na długo nieodwiedzane przeze mnie
Łączany. Stopień wodny położony kawałek za Czernichowem, gdzie
w okresie zimowym często występują znaczne koncentracje ptaków.
Pamiętam jak kilka lat temu oglądałem tam i łabędzie krzykliwe i
gągoły i rożeńce... zasadniczo wspomnienia były bardzo silne i
zdecydowanie pozytywne. Tym razem jednak mgła popsuła nam te plany.
O ile wędrowaliśmy ścieżką po wale, to ptaków nie udało się
zbytnio wypatrzeć, gdyż widoczność ograniczona była do
kilkudziesięciu metrów, lokalnie dało się zajrzeć dalej. Ogólnie
udało się zobaczyć parę krzyżówek, kormorany – w tym jeden
który na naszych oczach połykał jakąś dużą rybę, śmieszki i
myszołowy nad polami... Szczęśliwie nieopodal wału przebiegła
jeszcze sarna i szarak które świetnie dało się obserwować w
lornetce.
Wracając niejako po drodze
zatrzymaliśmy się naprzeciw klasztoru w Tyńcu. Tu też kormorany
królowały z łabędziami niemymi czy krzyżówkami, ale dodatkowo
udało się przyjrzeć kilku gągołom. Niewątpliwie jednak pejzaż
Tyńca we mgle z niskim zimowym słońcem ma coś w sobie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz