Druga z kontroli sowich w ramach Ptaków Karpat. Tym razem dzień dłuższy, noc krótsza, trzeba się bardziej spieszyć... jakby nie było ponad godzina różnicy czasu między poprzednią kontrolą. Tym razem punkty kontrolowane były troszkę w innej kolejności, ale... i tak się udało :)
|
Raptularz czekający |
Kontrolę rozpoczęło się tuż po zachodzie słońca od dużej pętli przez Jasień. Nauczony doświadczeniem, oraz wiedzą nabytą tego samego dnia w Gorcach rakiety zabrało się ze sobą - podobnie jak więcej prowiantu, herbaty i ciepłych ubrań. Podejście jednak było zaskakujące gdyż jedynie w niektórych miejscach zalegał śnieg co pozwoliło dość sprawnie wyjść na grzbiet. W trakcie podejścia dało się słyszeć z odległości około 300m
puszczyka uralskiego, który po wabieniu (myślałem że podleci bliżej) umilkł i przestał się odzywać.
Przejście grzbietem nie należało do bardzo wymagających. Śnieg miejscami jeszcze zalegał ale jego ilość i konsystencja nie wymagały używania rakiet (chociaż lepiej dźwigać niż się męczyć). Na polanie nieopodal bacówki ponownie dało się słyszeć puszczyka uralskiego - na pewno innego niż za pierwszym razem.
|
Puszczyk zwyczajny |
Świąteczny weekend na pewno obfitował w turystów i szlak był przetarty a śniegu jak wspomniałem co raz mniej więc i nie udało się stwierdzić żadnych ciekawych tropów przecinających trasę.
Po zejściu do auta (bez dodatkowych obserwacji) i dojechaniu na kolejną powierzchnię udało się stwierdzić parę
puszczyków zwyczajnych które pełne wiosennego wigoru przyleciały nad głowę i były aktywne niezależnie od wabienia przy użyciu puchacza. W tym samym czasie dało się także słyszeć szczekanie kozła z pobliskiego lasu. Ostatnie punkty były bez innych stwierdzeń ptaków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz