czwartek, 25 października 2012

25.10.2012 Kierunek UK, dzień 2

No i ruszamy na południe... kierunek Arundel - z katedrą, fajnym zamkiem, i tzw. wetland center (o tym dłużej później). Zanim opowiem o tym co było pięknego - o tym co mnie wkurzało tam - wszędzie siatki, płoty, druty kolczaste, ogrodzenia... może ma to jakiś klimat, ale mnie irytowało ;)

Daniele i pojedyncze drzewa
Dzień rozpoczęliśmy od zwiedzania typowego miejsca spacerowego brytyjskiej rodziny - parku. Parki są tu bardzo specyficzne... Pierwsze czego w takim parku jest mało - drzew. Ale jak są to już są znacznych rozmiarów. W tym na przykład kasztany jadalne z olbrzymią ilością pysznych owoców. Drugie zdziwienie - ilość osób z lornetkami, lunetami... w tym parku w trakcie krótkiego spaceru - 2 lunety, 4-5 lornetek a chodziliśmy przez godzinę. Byłem w szoku. No i zobaczyliśmy małą jego część bo powierzchnia tego parku to kilkaset hektarów lub więcej. Co zaś do fauny... w tym były daniele... właściwie to ok. 1000 danieli do których można było podejść na prawdę blisko, a chodzące w stadach po +50 szt. A w jeziorze wpadła mi jeszcze bernikla kanadyjska, którą wcześniej już widziałem, ale pierwszy raz tak dobrze i tak długo i takiej ilości się mogłem poprzyglądać.

Zamek Arundel
W pierwszej kolejności zamek... niezbyt zniszczony przez czas. Widać że nie było tam wielkich wojen, powstań, bombardowań, zaborów, Szwedów i naszej mało rozgarniętej szlachty. Zamek stojący na miejscu dawnego grodziska mający ponad 1000 letnią nieprzerwaną historię, będący wciąż w prywatnych rękach. Zamek z pięknym ogrodem, wieżą z ładnym widokiem udostępniony do zwiedzania... no to się poszło :)
Ciekawe mury, zupełnie inna niż nasza architektura, zachowane systemy bramowe potencjalnie działające, no i najstarsza część czyli centralna wieża z głęboką studnią zapewniającą wodę dla całego zamku w czasie potencjalnego oblężenia. Krótka trasa przez zamek bo nie ma zbyt wiele czasu - wszak tylko kilka dni jestem w tym kraju, a potem do ogrodów. Te zadbane, bez ani jednego papierka, ścieżek na skróty czy innych takich - znowu wzór do naśladowania.
A pod murami w fosie karczowniki, których plan ochrony jest sukcesywnie realizowany i populacja jest stabilna. Do tego języczniki będące u nas rzadkością tam rosną na każdym rogu...

Drogowskaz do wetland center /
więcej szczegółów na ich stronie www
Arundel Wetland Center - Wiele instytucji, miejsc, działa tam na zasadzie fundacji; wsparcia charytatywnego. Ludzie nauczyli się dawać od siebie, bo wiedzą że w jakiejś mierze to do nich wróci. Tu na przykładzie ptaków - WWT (wildlife trust) działający na zasadzie propagowania ochrony ptaków, mający swój parking, swoje centrum, organizujące codzienne wycieczki z przewodnikiem ptasie, udostępniające sprzęt, ulotki... niektóre rzeczy za drobną w ich skali opłatą ale zasadniczo byłem w wielkim szoku. No i ludzie płacą, wspierają... podobnie z dziedzictwem kulturowym. Chronione są parki, stare pałace, dwory... obiekty warte zachowania. Państwo (powiedziano mi) nie jest w stanie samo dobrze zarządzać wszystkim i mieć na wszystko pieniądze a ponieważ warto zachować to przecież sami wspieramy a mamy z tego korzyści - darmowe wejścia (dla członków), zniżki w innych itp. Poza tym to jest modne i każdy to robi. Nauczka dla naszych - jeśli coś organizujemy i zbieramy pieniążki to osoba która płaci musi czuć że dostaje w zamian coś więcej niż tylko satysfakcje. W przypadku takich kwest na cmentarzach - gdyby przy ich okazji organizowana była loteria, albo za wrzucone cn. 50 gr do skrzyneczki byłby dawany tealight o wartości 10 gr, to więcej osób by wrzuciło... tak jak z serduszkiem WOŚP. Coś dostajemy - ale muszą się tego jeszcze nauczyć.

Czekając na płomykówkę
Wieczór zaowocował kolejną ciekawą obserwacją - tym razem poprzedzoną spotkaniem z Mr. Gadułą. Facetowi gęba się nie zamykała, ale sporo człowiek się mógł dowiedzieć. Między innymi że odwiedza to miejsce codziennie, że uszatek błotnych nie widział od 4 dni, że na płomykówkę jeszcze trochę za wcześnie, że wczoraj latała w tej i tamtej okolicy, że najlepszy punkt obserwacji będzie tu i tam. itp. Zasadniczo widać że tych ptasiarzy i miłośników przyrody jest tam wiela. Obyśmy podążali w tym kierunku. No i opłaciło się czekać bo do puli obserwacji zagranicznych wpadła mi płomykówka :) a także Munjack *(munczak) czyli taka mała prawie że sarna :) fajny zwierzak strasznie pokraczny :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz