wtorek, 29 stycznia 2013

29.01.2013 Karpaty zimowe dzień 5

Lustrując Pańszczycę
Poranek przywitał nas pięknym widokiem na Tatry, wschodem słońca i nadziejami na wspaniałe obserwacje. Wyzwanie – lekko niemożliwe do realizacji – znaleźć kozice, niemniej spróbowaliśmy. Dojazd pod Tatry zajął nam chwilę, ale z uwagi na piękne widoki nie poczuliśmy tego zbytnio, później podejście pod Murowaniec i zachwyt nad tatrzańskim pejzażem. W trakcie przejścia z bliska dało się przypatrzeć pracy dzięciołów – czarnego i trójpalczastego – co było sympatycznym uzupełnieniem listy.
Po krótkim postoju regeneracyjnym w schronisku, gdy je opuściliśmy, Tatry częściowo schowały się za chmurami, które kłębiły się i schodziły raz niżej, a raz podnosiły się lekko. Do tego zerwał się wiatr i zaczął prószyć śnieg. Takie warunki nie zachęcały do podjęcia wyzwania wędrówki ponad górną granicą lasu. Przyszło nam iść niżej, gdzie napotkaliśmy tropy rysia, ale ogólnie tropów było niewiele. Momentami gdy pojawiał się widok staraliśmy się lustrować zbocza gór w poszukiwaniu kozic, ale bezskutecznie.
Na szlaku
Później już długa droga w dół doliną Pańszczycy by dotrzeć do auta tuż przed zapadnięciem zmroku. Chwila oddechu i w drogę! Zrobiło się ciemno, więc może uda się jakiegoś urala wypatrzeć? I udało się! Poza kilkoma puszczykami zwyczajnymi na drzewie siedział ten wyglądany przez nas ural więc sukces! Do tego zaglądnęliśmy do bobrów i jeden przez moment pokazał swój łepek! Czego chcieć więcej? :) Kozic nie było, ale i tak było... dobrze. Jutro ostatni dzień wycieczki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz