sobota, 1 września 2012

19.08.2012 - 01.09.2012 Obóz przyrodniczo-konny Zaczarowane Wzgórze

No i po turnusie pierwszym przyszedł czas na turnus mój drugi, a ogólnie rzecz ujmując piąty.

W trakcie zajęć
Tym razem uczestniczyła w nim młodsza grupa dzieciaków w wieku od 6 - 12 lat, co sprawiło że zajęcia musiały być dostosowane wyraźnie do nich. Zakres tematyczny był podobny jak na turnusie wcześniejszym, jedynie zakres omawianych zagadnień ulegał zmianie. Tym razem nie było mowy o nocnych spacerach, bo dzieciaki i tak były wymęczone po całym dniu i ciężko było je obudzić, ale podejrzewam że ogółem im się podobało. Chyba najtrudniejszym zadaniem było przekonać je do rozpoczęcia pewnego działania co do którego nie były przekonane, a potem z przyjemnością obserwowało się ich zaangażowanie przy realizacji tematu. Zamiast realizacji nocnych wycieczek trochę więcej uwagi poświęciliśmy obserwacji nocnego nieba, które uchyliło rąbka swoich tajemnic - księżyc w pełni w lunecie wygląda niesamowicie a umiejętność odnalezienia kilku gwiazdozbiorów na niebie dostarczyła wiele satysfakcji.

Turnus V
W każdym razie ten turnus mógł obserwować nadchodzącą jesień - pojawiające się kolory na drzewach oraz  pojedyncze liście zmieniające swoje barwy, każdego dnia bardziej i bardziej i były niewątpliwymi znakami zmian. Brak jerzyków na niebie, co raz mniejsza liczba jaskółek, kołujące w sporych grupach bociany czarne, stada drobnicy ptasiej ciągnące na południe, inny kolor nieba oraz smak powietrza - były odczuwalne przez każdego uczestnika obozu.

Podobnie jak w trakcie poprzedniego turnusu i tym razem była całodzienna wycieczka terenowa. Tym razem nie na wysoką królową Beskidu Wyspowego, ale na dobrze już znaną mi Księżą Górę. Przyrodniczo nie zachwyciła, ale i tak była ciekawym uzupełnieniem obozu. Niestety pogoda była niepewna i nie pozwoliliśmy sobie na dłuższy spacer, ale i tak szczęśliwie trafiliśmy na przerwę w opadach.

Z całą grupą i kadrą
Obóz ten był dla mnie niewątpliwie wielkim doświadczeniem, gdyż nigdy nie pracowałem z dzieciakami w takim wieku. 2 tygodnie walki, zbierania nowych umiejętności i na pewno trudniej było mi przez ten czas przejść, ale dał on równie wiele satysfakcji.

Czego się jeszcze nauczyłem / przypomniałem sobie - jak cudownie się jeździ na koniu, jak fantastycznie można obserwować przyrodę w terenie z końskiego grzbietu - prawie nie uciekające zające, czy sóweczki odzywające się w matecznikach. Tego typu doznania i styl podróżowania w kontekście przyrodniczym - mimo bolącego tyłka - cudowny! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz