czwartek, 27 września 2012

27.09.2012 Balnica - dzień czwarty

żubr przydrożny
Poranny wypad do sklepu do Cisnej zaowocował Żubrem... ale nie takim z puszki, tylko takim brązowym, żywym i przeżywającym trawę przy drodze. Stał jak ta krowa (właściwie to był byczek) i nie przejmował się autami ani nawet wycinką trawy i krzewów na poboczu jezdni. Po chwili niezbyt majestatycznie podrapał się za rogiem, a następnie wyruszył przed siebie w kierunku pobliskiego potoku... Były zdjęcia z pełnego profilu, ale ten jest taki... przyjazny.

Kapliczka Matki Boskiej
Opiekunki Lasu
Później przyszedł czas na moją ukochaną kapliczkę w Balnicy z jej cudownym źródełkiem i najpiękniejszą ikoną jaką w życiu widziałem - Matki Boskiej Leśnej, lub jak niektórzy nazywają Opiekunki Lasu, z ptaszkami i gniazdem w miejscu serca. Kto nie widział niech zobaczy przejeżdżając przez ten rejon. Co ciekawe gościł tam w trakcie pielgrzymki po Bieszczadach sam Karol Wojtyła, a kapliczka jest odwiedzana regularnie przez Rusinów którzy powracają tam regularnie od dziesięcioleci. 
Tam czas płynie inaczej i jest tak... kompletnie. Kocham to miejsce, bo tam można poczuć że jest COŚ więcej.


Zwinka
Później w ciągu dnia mnie trafiły się tylko jaszczurki grzejące się na słońcu, ale za to niektórzy mieli szczęście na Hyrlatej napotkać kupę misia (dość świeżą) a do tego nasłuchać się ryczenia Jeleni. Jeszcze w drodze powrotnej wypatrzyli padalca, a znowu inna grupka gniewosza plamistego. Jest tej przyrody tutaj :)


Wieczorem gawędy przy ognisku, a  na torach tuż przy Balnicy znowu pełen przegląd płazów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz