wtorek, 26 lutego 2013

26.02.2013 – kierunek Bieszczady II, dzień 3

Czas na wizytę na Balnicy. Tak tak, zdążyłem się już za tym miejscem stęsknić ;) Zrobimy tam jakąś ciekawą pętlę lub ósemkę i sprawdzimy czy coś nie zechce się nam pokazać.

 na tropach rysia
No i po wycieczce trzeba napisać że otworzyło się dla nas okno pogodowe ! Od momentu dojechania na parking do momentu powrotu mieliśmy piękne słońce i błękit nieba. Czuć aż było wiosnę w powietrzu. Wszystko jednak mokre ! Śnieg płynie na potęgę, odwilż ogromna... no ale trudno, trzeba wędrować. Wpierw wyraźne tropy rysia – w tym samym miejscu co równy tydzień wcześniej, ale idące w przeciwnym kierunku, do tego 2-3 sóweczki odzywające się z różnych stron, odległa uszatka, przelatujące 14 kruków i 10 myszołowów. Czyżby ptaki zaczęły swoją wędrówkę? Ślady wydry bez zmian, tylko troszkę więcej odchodów w okolicy, a więc ona tam jest!
Później przedzierając się lekko przez gęsty las usłyszeliśmy wołanie puszczyka. Niezbyt głośne, ale i niezbyt odległe. Poszliśmy w tym kierunku i okazało się że to nie puszczyk, a orzechówka naśladowała głos! Pierwszy raz słyszałem takie naśladownictwo w jej wykonaniu!
Dzięcioły niestety nie chciały się pokazywać, a to pewnie za sprawą silnego wiatru, tak samo jarząbki... cisza.
Odchody niedźwiedzia brunatnego
Po krótkiej wizycie na Balnicy, pogłaskaniu Luny, przepytaniu czy z kotem w porządku i zobaczeniu że kalendarz jest ustawiony na maj... (duchowi znudził się już lipiec) poszliśmy na Solinkę. Tam chwila obozowania i obserwacji – gdzie wpadł nam przelatujący błotniak zbożowy, a także kolejne myszołowy. Niestety wilków nie udało się wypatrzeć, natomiast niemalże wszędzie świeże ślady i tropy niedźwiedzi. Te już są bardzo aktywne.
Później powrót stopniowo w kierunku hotelu lustrując okoliczne pola i łąki. Pod hotelem znowu krzyczał puszczyk a w nocy dało się słyszeć szczekanie kozłów.

PS. Później okazało się że 200 m od nas na Solince wilki zjadły byka jelenia. Prawdopodobnie w nocy przed naszą wizytą. Co prawda już tego dnia niewiele co tam było, niemniej otarliśmy się o watachę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz