sobota, 17 marca 2012

Kierunek Podhale, Niski, Bieszczady 16/17.03

To co ciekawe rozpoczęło się w piątek wczesnym popołudniem. Wyjazd z Krakowa na południe.
Cel no.1 - Inwentaryzacja sów w ramach projektu Ptaki Karpat (OTOP).
Cel no.2 - Transfer Felixa oraz zagranicznych gości z Łapszanki w kierunku "na Wschód".

Ad.1
Wszystko zaczęło się w połowie tygodnia wraz z wiadomościami o odpowiedniej pogodzie oraz o obudzonych misiach w rejonie Mogielicy. Chwilę myśleliśmy kiedy jechać - padła decyzja piątek. Po dotarciu do powierzchni badawczej miałem same dobre przeczucia odnośnie nadchodzącej nocy. Tuż po opuszczeniu auta niemal nad parkingiem dał się słyszeć puszczyk. Na pierwszym stanowisku kontrolnym na wabienie zareagowały włochatka i kolejny puszczyk. A później... było tylko gorzej. Zrobiło się ciemniej, a im wyżej się szło tym śniegu przybywało. Trasa była nieprzetarta co nie ułatwiało wędrowania. Co chwilę zapadło się do głębokości pół uda w śnieg. Pierwszy raz chyba miałem miejscami momenty gdy zastanawiałem się nad instytucją GOPRu. Na szczęście udało się przetrwać i zejść napotykając pojedyncze ślady wilcze na szlaku.
Dodatkową nagrodą po zejściu ze szczytu i dotarciu do drogi i pól była obserwacja puszczyka uralskiego.

Ad.2
Po zakończeniu kontroli trzeba było jechać dalej... koło 3.30 dotarłem do Łapszanki,a 4.30 już w aucie ruszyliśmy na wschód. Pierwsze kilometry trasy biegły przez Słowację. Przejechaliśmy przez rejon Pienin, następnie przez Stara Lubovle po Leluchów. Tam wróciliśmy do Polski. Dalsze kilometry minęły pod znakiem pierwszego spotkania z Beskidem Niskim. Wypiliśmy odrobinę wody ze zdroju w Tyliczu, a potem obserwowaliśmy absolutną mnogość myszołowów oraz myszołowów włochatych, kruków, saren, jeleni... Niestety nasze poszukiwane gatunki nie zechciały się objawić.W godzinach przedpołudniowych dotarliśmy do Radocyny.

Radocyna przywitała nas pięknym słońcem oraz błękitem nieba. Po wypakowaniu rzeczy wyruszyliśmy w teren. Kierunek - Grab, Nieznajowa, Świątkowa. Ciężko powiedzieć co sprawiło nam największą przyjemność - czy orzeł cesarski na łąkach w Grabiu, czy para orłów przednich w Nieznajowej wraz z pięknym klimatem całej doliny, czy też wyremontowana cerkiew w Świątkowej. Nasz plan by odwiedzić Ciechanię niestety się nie powiódł - droga nie była odśnieżona...

Wieczór zakończył się objazdem najbliższej okolicy (sarny, lisy), oraz krótką biesiadą w ośrodku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz